piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 9

Patrzyłam na Zayn'a czekając na jego wytłumaczenie. Ale zamiast tego on tylko się odwrócił na korytarz i krzyknął "Znalazłem ją". Kilka sekund później w drzwiach pojawił się Harry, dysząc i lekko się uśmiechając.
- Przepraszam za spóźnienie doktorze - powiedział siadając obok mnie
- Myślałam, że miałeś coś do zrobienia - szepnęłam do Harry'ego
- Udało nam się przyśpieszyć.
- Brendy jeszcze nie ma.
- Och, nie martw się. Powiedziałem jej, że ja jestem w stanie przyjść. - powiedział, łapiąc mnie za rękę, która była na moim udzie.
Nienawidzę sie do tego przyznawać, ale gdy Harry trzyma mnie za rękę czuję się wspaniale. Byłam zachwycona, że był tu ze mną. Nie mogłam przestać sie uśmiechać. Gdy doktor rozmawiał z nami o dziecku i o tym jak i co ważne jest podczas ciąży, po prostu siedziałam i uśmiechałam się do niego.
Po rozmowie lekarz kazał mi się położyć na fotelu po czym dotykał mój brzuch. Harry nadal siedział na krześle, koncentrowałam się na nim aby nie czuć łaskotek wywołanych przez doktora.
Jego włosy były potargane, pewnie dlatego, że biegał po całym szpitalu. Miał na sobie białą koszulę i ciemne spodnie z beżowymi butami. Nadal nie mogę uwierzyć, że on tutaj jest.
Gdy lekarz skończył, przysunął monitor i poprosił Harry'ego aby usiadł bliżej. Harry podszedł i złapał mnie za rękę. Lekarz podniósł moją bluzkę i nałożyła mi na brzuch warstwę żelu.
Po włączeniu małego ekranu, położył mi coś na brzuchu. Na monitorze zaczął pojawiać się obraz. Po kilku sekundach z urządzenia zaczął wydobywać się dziwny odgłos na co Harry zaczął panikować.
- Co to za hałas? Coś się stało?
- Proszę się nie martwić, to bicie serca twojego dziecka - Doktor Andrews powiedział.
Słyszałam bicie mojego dziecka, po raz pierwszy!
Zawsze wiedziałam, że jestem w ciąży.. przez te hormony. Poranne mdłości i płaczki. Ale słysząc bicie serca mojego skarba to wydaje się bardziej realistyczne.
Jestem bardziej świadome, że coś we mnie rośnie. Lekarz przesunął skaner trochę w górę i zatrzymał.
- Widzisz ten mały orzeszek? - zapytał na co oboje kiwnęliśmy twierdząco głową. - To jest dziecko.
Harry i ja spojrzeliśmy na ekran. Była to najpiękniejsza rzecz na świecie. Odwróciłam się i przyglądałam się Harry'emu, który cały czas wpatrywał się w screena.
Widziałam łzy w jego oczach. Ścisnęłam go za rękę na co odwrócił się i spojrzał na mnie uśmiechnięty. Łza słynęła mi po policzku, więc wolną ręką ją wytarłam.
- To jest nasze dziecko - powiedział do mnie.
Lekarz powiedział nam, że wydrukował nam obraz USG dla nas a odebrać go możemy przy rejestracji. Zostaliśmy sami w pokoju abym mogła sie ubrać. Spojrzałam na lustro.. tusz spływał mi po twarzy więc udałam się do łazienki.
Kiedy już sie troszkę ogarnęłam, Harry i ja wyszliśmy z pokoju uśmiechając sie do siebie. Szłam szybciej chcąc dostać sie do recepcji jak najszybciej aby odebrać i zobaczyć zdjęcie mojego dziecka. Nagle poczułam jak Harry lekko mnie ciągnie i za rękę i ustawia tak abym na niego spojrzała. Owinął rękę wokół mojej talii a drugą ujął moją twarz. Schylił się i złożył słodki, miękki pocałunek na moich ustach. Byłam w szoku i na początku stałam nieruchomo. Moje oczy zaczęły się zamykać a ramiona owinęły się wokół jego szyi. Zorientowałam się, że całuję się z nim. Zaplątałam palce w jego włosach i przyciągnęłam go bliżej. Całując go czułam się jak w niebie. Odsunął się nadal trzymając moją twarz w dłoniach.
Gdybym miał miec dziecko z jakakolwiek dziewczyna na świecie cieszę się, ze padło na Ciebie. - pocałował mnie nie dając mi szansy chociaż na odpowiedź.
Uśmiechnięty odsunął sie, złapał za rękę i pociągnął w stronę recepcji. Gdy dotarliśmy do biurka cały czas rozmawiał z pielęgniarką aja stałam spokojnie obserwując go. Studiowałam to w jaki sposób poruszały się jego usta, długie rzęsy i piękne oczy. Mogłam patrzeć na niego całymi dniami.
Kiedy pielegniarka przekazała nam zdjęcie USG on tylko uśmiechnął się do niej i pociągnął mnie w stronę windy.
- Wszystko w porządku? - Zapytał gdy czekaliśmy na windę.
Skinełam głową podczas gdy chował zdjęcie do kieszeni. W rzeczywistości to było mi daleko od "wszystko okej".Serce waliło mi w piersi, ledwo co mogłam myśleć i wszystko co chciałam to pocałować go. Winda nadjechała, wsiedliśmy a Harry nacisnął guzik z napisem "pierwsze piętro".
Drzwi się zamknęły, puściłam rękę Harry'ego, złapałam go za kołnierz i pocałowałam. Był zaskoczony ale po krótkiej chwili oddał pocałunek.
Kiedy dotarliśmy na planowane miejsce puściłam go i odsunęłam się.
- Teraz jest bardziej niż w porządku - powiedziałam i wyszłam z windy.
On nadal stał w windzie.
- Idziesz - zapytałam unosząc brew.
Potrząsnął głową i tak jakby wyrwał się z transu.
Gdy wyszliśmy ze szpitala Harry owinął wokół mnie rękę i szedł pocierając mi palcami lekko bok tułowia.
- Gdzie są chłopcy? - Będąc na parkingu zapytałam go.
- Wrócili do domu. Chcesz tam pojechać?
- Jasne. Masz samochód?
- Nie, podwieźli mnie tylko i pojechali.
- Aww.. dobra to chodźmy.
Poszliśmy do mojego samochodu. Usiadłam po stronie kierowcy a Harry na miejscu pasażera.
- Wiesz jak dojechać do mojego domu?
- Nie, pokieruj mnie. Muszę się dowiedzieć jak skoro mam tam jeździć cały czas.
- Podoba mi się to zdanie. Skręć w prawo i jedź na wschód po autostradzie. - Uśmiechnął się a ja ruszyłam za jego instrukcjami.

- więc co musiałeś zrobić aby sie dostać do szpitala? - zapytałam patrząc na drogę.
- Powiedzmy, że cały zespół się o to postarał. Wszyscy wiedzieli jak bardzo chciałem być z tobą więc przekonaliśmy Simona aby przesunął wywiad na wcześniejszą godzinę.
- Można było?
- W pewnym sensie nie miał innego wyboru.
- Racjaa... Co Zayn robił w szpitalu?
- Okej to było tak.. Przekonaliśmy Simona aby przesunął wywiad mówiąc, że mamy ważną sprawę. Ponieważ był to duży wywiad to zajął on dużo czasu. Po nim od razu ruszyliśmy do szpitala, na oddział położniczy szukając ciebie. Więc w zasadzie wchodziliśmy do każdego pomieszczenia aby Cię znaleźć. - wyjaśnił na co roześmiałam się.
- Jak miło.. A co z Brendą?
- Aa to.. jak wczoraj wychodziłem od ciebie wziąłem od niej numer telefonu i dzisiaj wszystko wyjaśniłem.
- Dziękuję.. naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy, że byłeś tam ze mną.
- Dostanę nagrodę?
- Już dostałeś?
- Jeszcze raz?
- Zobaczymy..

Harry otworzył drzwi od domu i krzyknął na cały głos
- Jesteśmy w domu!
Jak na zawołanie wszyscy zbiegli do nas.
- MEGANN -Louis podbiegł mnie przytulić.
- Hej Louis.
- Hej, hej teraz moja kolej -Zayn powiedział odciągając Louis'a
- Dziękuję za znalezienie mnie Zayn.
- Przecież ja jestem AmaZayn co nie?
- Tak, oczywiście.
- Witaj kochanie jak się czujesz? - Liam zapytał mocno mnie przytulając.
- Dobrze, dziękuję.

Odsunęłam się od Liam'a i spojrzałam na nich. Wszyscy byli uśmiechnięci. Zrozumiała, że moje życie się zmienia.
- Dziękuję, że pomogliście dzisiaj Harry'emu dotrzeć do szpitala. Jestem wam coś winna.
-Wszystko dla ciebie kochanie - Louis powiedział
- Do usług -Niall sie uśmiechnął
- Nie ma za co, nie mogliśmy już patrzeć na tak zdenerwowanego Hazze -Liam powiedział klepiąc Harry'ego po plecach.
- Wystarczy, ze będziesz do mnie mówiła AmaZayn
- Zayn! - wszyscy krzyknęli na co Zayn uniósł ręce do góry w geście obronnym

Weszliśmy do pokoju, każdy usiadł na kanapie.
- Chcecie zobaczyć zdjęcie USG? - Harry zapytał wyciągając je z kieszeni.
- Pokaż nam! -Louis krzyknął wstając - Aww.. Jaki piękny boo bear - Westchnął
-Też chcemy zobaczyć - Niall powiedział
- Teraz moja kolej - Zayn dodał
- Chcę zobaczyć dziecko directionera - Liam pisnął na co wszyscy zamilkli
- Dziecko Directioner ? - Zapytałam unosząc brew
- Uhh nie podoba Ci się? - Liam zapytał zawstydzony
- Nie, nie. Uwielbiam to. Dziecko Directioner.. ciekawie - powiedziałam na co moja ręka bezwładnie położyła się na brzuchu.
Wszyscy byli zajęci oglądaniem zdjęcia. Harry wciągnął mnie na swoje kolana, owijając rękę wokół mojej tali.
- Spójrzcie.. Ci dwoje sie tulą - Niall powiedział na co ja z Harry'm zarumieniliśmy się.
- Słodko - Liam powiedział przytulając Zayn'a.
- A co ze mną? - Louis wydął wargi na co Harry się roześmiał
- Zawsze będziesz moim Boo bear'em - powiedziałam
- Megan, Harry płakał gdy zobaczył dziecko Directioner? - Niall zapytał
- Nie, nie ale był bardzo podekscytowany.
- Naprawdę? Zero łez? - Zayn był oszołomiony
- Naprawdę.
- Po raz pierwszy. - Liam skomentował
- Tak, on zazwyczaj bardzo emocjonalnie podchodzi do takich rzeczy - Louis wzruszył ramionami

Wstałam z kolan Harry'ego.
- Chłopcy, naprawdę chciałabym posiedzieć z wami dłużej ale muszę wracać do pracy -powiedziałam na co wszyscy jęknęli.
- Już? - Zayn zapytał
- Tak, muszę dokończyć projekty - powiedziałam
- W porządku - Niall powiedział poddając się.
- Uważaj na siebie okej? - Liam powiedział tuląc mnie
- Nie idź Megan - Louis powiedział
-Wrócę niedługo - Powiedziałam całując go w policzek.
- Trzymam Cię za słowo -Powiedział, uśmiechając się.

Harry wyciągnął do mnie rękę i razem wyszliśmy z domu.
- Odwieźć Cię?
- A co z moim samochodem?
- Możesz go odebrać innym razem, daje mi to pretekst, że będe mógł Cię jeszcze zobaczyć szybciej.
- Niee, nie chcę tego zrobić w taki sposób - powiedziałam mu odwracając sie w stronę samochodu.
- Ja nie mam nic przeciwko - zrobił minę szczeniaczka na co się roześmiałam
- Nie Harry! - powiedziałam
- Proszę..
-Nie - powiedziałam i pocałowałam go zanim wsiadłam do samochodu
- znajdę jakiś inny pretekst
-Jestem tego pewna.
Zamknęłam drzwi i wyjechałam z jego podwórka.
_______________________________________________
Hihi, dodaję rozdziałek.. Przepraszam, że tak późno <3

Czyta was tak dużo a tak mało z was komentuje :< Zależy nam na waszej opinii...komentujcie PLZ <3

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 8

Moje serce waliło jak oszalałe, kiedy Harry przystawił swoją twarz bliżej mojej. Tysiące myśli biegało po mojej głowie i nie byłam w stanie myśleć trzeźwo. Ale dwie z nich, z którymi biłam się najbardziej, dotyczyły tego, czy powinnam go pocałować, czy nie. Z jednej strony chciałam po prostu pochylić się i zapełnić tą przestrzeń, która była między nami, a później poczuć jego usta na moich. Mogłabym smakować jego oddechu na moim języku, niczego bardziej nie pragnęłam. Ale z drugiej strony wiedziałam, że nie mogę, to byłoby złe. Chłopcy znaczą "złe wieści" i "to trudna droga". Musiałam powstrzymać swoje serce.

Kiedy poczułam, że usta Harrego zaczynają zbliżać się do moich, usłyszeliśmy głosy na zewnątrz mojego biura i odskoczyliśmy od siebie, bojąc się, że ktoś może wejść.
- Nie wchodź tam! - usłyszałam Charlotte i uniosłam brew.
- Dlaczego nie? - zapytał drugi głos. Brenda? Co ona tam robiła?
- Harry Styles tam jest! - wyjaśniła Charlotte, cicho - tak się jej wydawało - na co ja z Harrym wymieniliśmy spojrzenia.
- Harry Styles? Co masz na myśli?
- Przysięgam, on tam jest. Przyszedł z dużą torbą jedzenia mówiąc, że musi dać ją Meg.
- Niemożliwe - mruknęła Brenda, nie wierząc Charlotte.
- Możliwe! Zastanawiam się co oni tam robią - mruknęła Charlotte ciszej, tak, że musiałam nadwyrężyć słuch, by dokładnie odebrać jej wypowiedź.

Między nami panowała kompletna cisza. Wymieniłam spojrzenie z Harrym, a na jego twarzy pojawił się wtedy diabelski uśmieszek, który trochę mnie przestraszył.
- Co? - szepnęłam do niego.
- Chcesz się z nimi trochę zabawić? - odszepnął, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Zabawić?
- Tak. Sprawić, żeby myślały, że my to robimy, a kiedy one wejdą i nam przeszkodzą, zdadzą sobie sprawę, że źle myślały, bo będziemy robić coś całkowicie niewinnego - wyjaśnił.
- Tak, to brzmi nieźle. Ale co jest totalnie niewinne, za to sprawi, żeby myślały, że dochodzimy? - zapytałam przechylając głowę na jedną stronę, zastanawiając się, co może planować.
- Więc.. mógłbym zrobić ci masaż, a ty mogłabyś jęczeć i mówić rzeczy, jakie się mówi podczas seksu ... - zaproponował i uniósł brwi.
- Okej, zróbmy to. Tak właściwie, to przydałby mi się masaż po tych długich godzinach siedzenia za biurkiem - powiedziałam odwracając się.

Jego ręce dotknęły moich ramion i zaczął je masować wraz z szyją. To sprawiło, że czułam się tak dobrze, że pozwoliłam cichemu jękowi wydobyć się z moich ust.
- Tak jest, bardziej, bardziej - zachęcałam Harrego. Stłumiłam śmiech.
- Naprawdę ci się to podoba, czyż nie? - zaśmiałam się i spojrzałam na niego.
- Potrzebuję trochę rozrywki. Daj mi więcej - zażądał, nacisnął mocniej na ramię. Głośny jęk wydobył się z moich ust i udało mi się tylko mruknąć:
- O mój Boże, Harry.
- Lubisz to? - zapytał ściskając mocniej sprawiając, że utonęłam w przyjemności.
- Tak Harry, właśnie tak, tutaj. O mój Boże - jęknęłam zagryzając wargę.

Harry zacisnął pięści i użył swoich kostek do ugniatania mięśni. To było tak cholernie przyjemne, że krzyknęłam: "Harry, czuję się tak dobrze!" trochę za głośno. Kontynuował masaż i dotarł do punktu, który wywołał u mnie głośniejszy krzyk: "Harry!"

W momencie, kiedy wykrzyczałam jego imię, drzwi otworzyły się gwałtownie i ujrzałam Brendę i Charlotte z uśmiechami od ucha do ucha. W momencie, kiedy zorientowały się, że nie robiliśmy z Harrym tego, o czym myślały, ich buzie szeroko się otworzyły. Spojrzały na nas gniewnym wzrokiem, jakoby zdały sobie sprawę, że zrobiliśmy sobie z nich żarty.
Brenda i Charlotte patrzyły raz na mnie, raz na Harrego, raz na mnie, raz na Harrego. Ich wytrzeszczone oczy ukazywały, że wciąż nie wierzyły, że my jednak nie uprawialiśmy seksu, w przeciwieństwie do dźwięków, jakie słyszały.
- Co ty tu robisz Brenda? - zapytałam przekrzywiając głowę na lewą stronę.
- My - my - my - my przepraszamy, że przeszkodziłyśmy, wyjdziemy już, kontynuujcie - Brenda szturchnęła Charlotte, która wciąż była w takim szoku, że nie mogła się poruszyć.

Harry i ja odczekaliśmy dziesięć sekund, aż nieco się oddalą a następnie wybuchliśmy śmiechem.
- Nieźle je nabraliśmy - powiedział Harry, śmiejąc się.
- Co nie? To znaczy, widziałeś ich twarze?
- Były zaskoczone, że weszły do nas i nie zastały tego, czego się spodziewały!
- To było świetne.
- Dokładnie - podsumował Harry i wstał. - Powinienem iść. Plus, wiem, że pewnie będą cię dręczyć pytaniami o to, co się właściwie wydarzyło, a ja nie chcę przy tym być - powiedział, na co kiwnęłam głową.
- Tak, to chyba najlepsze wyjście.
- Daj mi znać, jeżeli będziesz czegokolwiek potrzebować, ok? - dodał na koniec, po czym złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i niespodziewanie pocałował w skroń.
-O-o-kej - wymamrotałam, a on wyszedł.
Podeszłam do kanapy, na której siedzieliśmy 20 sekund wcześniej, a wtedy Brenda, Andrea i Charlotte wparowały do biura.
- Halo? A gdzie jakieś pukanie? - zapytałam.
- Gadaj! - krzyknęła Charlotte, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- O czym?
- Nie rób z nas idiotek. Powiedz nam o Harry Stylesie, wiemy, że coś się z nim wiąże.
- Coś innego niż zwykły obiad - wtrąciła się Brenda.

Wpatrywałam się w nie, zastanawiając się czy powinnam im powiedzieć całą prawdę. W końcu doszlam do wniosku, że to byłoby nie fair ukrywać to przed nimi, zwłaszcza, że Harry powiedział swoim chłopakom z zespołu, więc dlaczego ja nie miałabym powiedzieć im?
Westchnęłam i założyłam ręce na piersi. Zastanawiałam się od czego zacząć, aż w końcu doszłam do wniosku, że walnę prosto z mostu.
- Jestem w ciąży, a Harry Styles jest ojcem dziecka.
- JESTEŚ CO?! - wrzasnęła Charlotte.
- Kiedy to się stało? - zapytała Brenda nieco spokojniej.
- To dlatego zaprojektowałaś linię ciuchów dla matek w ciąży? - mruknęła Adrea biorąc moje projekty do rąk.
Westchnęłam, a one doszły do wniosku, że jest to odpowiedź na wszystkie trzy pytania.
- Tak, jestem w ciąży. Stało się to miesiąc temu, wtedy kiedy ja, Brenda i Charlotte poszłyśmy na imprezę do klubu i tam poznałam Harrego. Myśleliśmy, że to pierwszy i ostatni raz kiedy się widzimy, a tu jednak... i tak, to dlatego projektowałam linię dla ciężarnych.
- Wow, nie mogę w to uwierzyć - powiedziała Brenda, opadając na kanapę tuż koło mnie.
- Mnie też zajęło chwilę, żeby w to uwierzyć - westchnęłam.
- A co na to Harry? - Charlotte zapytała, na co Andrea wywróciła oczami.
- Przynosi jej jedzenie i robi jej masaże, więc jak myślisz?
- Na początku mi nie uwierzył, ale później doszedł do wniosku, że musi być odpowiedzialny i chce brać udział w życiu tego dziecka, a ja nie mam zamiaru go powstrzymywać.
- No.. to wyjaśnia wiele - tym razem to Brenda westchnęła i złapała mnie za rękę. - Ale cóż, chcę, żebyś wiedziała, że cokolwiek by się wydarzyło, jesteśmy tu dla ciebie i służymy pomocą.
- Tak, będziemy z tobą, by być pewnymi, że masz wszystko czego potrzebujesz, co wiąże się z tym, że Harry nie będzie musiał sprawować na problemów - powiedziała Charlotte na co się zaśmiałam.
- Ma dobre intencje - broniłam go.
- Ciągle nas wkurza. Strasznie się rządzi... - mruknęła Andrea, a na jej twarzy pojawił się grymas.
- Czasami może być wrzodem na tyłku, ale wiem, że troszczy się o mnie i o dziecko - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, ciesząc się, że moje przyjaciółki znają już całą prawdę i nie muszę nic przed nimi ukrywać.
- Więc.. Harry powiedział reszcie swojego zespołu? - spytała Brenda, a wszystkie oczy znów patrzyły na mnie.
- Tak, powiedział im ostatniej nocy kiedy przyjechaliśmy do jego domu - odpowiedziałam.
- Cholera, zostałaś u niego w domu?! Jak możesz być tak nieodpowiedzialna? Jak mogłaś tak narazić niebezpieczeństwo dziecka? - Charlotte wstała i zaczęła machać rękami z frustracją.
- O co ci chodzi? - zapytałam przekrzywiając głowę. Jak spanie w domu Harrego może zagrażać dziecku?
- Myślę, że chodzi jej o to, jak możesz wciąż uprawiać seks z Harrym, skoro masz w brzuchu dziecko? To jest dla niego złe - wtrąciła się Andrea.
- Seks z Harrym? Nie! On trzymał mnie tam trochę jak więźnia, bo chciał żebym odpoczęła po tym, jak pracowałam nad projektami prawie do jedenastej w nocy - wyjaśniłam, rozwiewając ich wątpliwości.
- Dzięki Bogu - odetchnęła Charlotte i opadła na kanapę.
- Więc poznałaś resztę chłopaków? - zapytała Brenda.
- Tak, nawet zapytali mnie, czy się do nich przeprowadzę, kiedy dowiedzieli się, że jestem w ciąży.
- I co na to odpowiedziałaś?
- Nie zgodziłam się. Jezuu, może i jest ojcem mojego dziecka, ale nie znam go wystarczająco dobrze, żeby z nim zamieszkiwać - wyjaśniłam.
Siedziałyśmy jeszcze przez chwilę patrząc się na siebie, ja tłumaczyłam im jeszcze rzeczy, których nie rozumiały. W końcu złapałam swoje portfolio i zaczęłam przeglądać projekty.
- A, dziewczyny - przypomniałam sobie. - Nie możecie tego nikomu powiedzieć, nie chcę, żeby ktoś się dowiedział i zepsuł Harremu reputację.
- No.. zachowanie Harrego nie było najlepsze, ale okej, nie powiemy nikomu - powiedziała Andrea, a ja uśmiechnęłam się.
- Grupowy uścisk! - krzyknęła Charlotte i rzuciła się na kanapę, a następnie wszystkie przytuliłyśmy się mocno i zaczęłyśmy się śmiać. W myślach dziękowałam Bogu za tak wspaniałe przyjaciółki. Ze ich wsparciem i Harrego wizja posiadania dziecka stawała się coraz jaśniejsza i jaśniejsza.
__________________________
Tydzień zleciał szybko. Ciężko pracowałam starając się zrobić ze swoich papierowych projektów prawdziwe ubrania. Można by myśleć, że ja, jako w miarę dobra projektantka mody nie będę miała żadnych problemów z szyciem, ale jednak to nieprawda. To było to, czego nienawidziłam najbardziej. W czasie kiedy wszystkim innym szło gładko jak po maśle, ja ślęczałam nad jednym fragmentem i robiłam błędy, których prawdopodobnie nie powinnam.
Wszyscy byli dla mnie bardzo mili i wspierający od kiedy powiedziałam im o tym, że jestem w ciąży. Dziewczyny pilnowały, żebym odpoczywała wtedy kiedy powinnam i jadła regularnie posiłki. Harry natomiast przychodził każdego wieczoru i przynosił mi obiad, oczywiście czekając, aż zjem wszystko. Charlotte i Andrea nie robiły już żadnych problemów. Czasami musiały znosić niegrzecznych ludzi, którzy widzieli wchodzącego Harrego, a potem wypytywali się w jakim celu się tu pojawił.

Jak każdego dnia tygodnia, Harry wszedł do mojego biura o ósmej wieczorem i przyniósł mi mój obiad. Tym razem postawił na moim biurku torbę z restauracji 'Nando's' i usiadł na kanapie czekając, aż skończę to co robiłam, zanim przyszedł. Kiedy skończyłam, wbiłam nitkę i nić w manekina, na którego szyłam akurat ubranie, usiadłam na kanapie koło Harrego.
- Co mamy dzisiaj na obiad? - zapytałam go otwierając torbę.
- Nandos. Uprzejmość Nialla.
- Świetnie, podziękuj mu ode mnie, proszę - uśmiechnęłam się i zaczęłam wyciągać jedzenie.
- Podziękuję. Jak ci idzie?
Nie odpowiedziałam nic, tylko pokazałam mu swoje palce, na których widoczne były małe dziurki, które porobiły mi się od pracowania igłą.
- Ałć, musi boleć - jęknął.
- Ej, jesteś jutro wolny? - zapytałam Harrego i spojrzałam na niego.
- Hmm.. musiałbym sprawdzić. A o co chodzi?
- Więc, zaplanowałam swoją pierwszą wizytę u lekarza jutro po południu. Pomyślałam, że może mógłbyś ze mną pójść, gdybyś miał czas? To znaczy, j-j-eśli chcesz - przeklęłam w myślach, że w ogóle mu zaproponowałam.
- Żartujesz? Oczywiście, że chcę tam być! Sprawdzę tylko, czy jestem jutro potrzebny w studiu. Poczekaj - powiedział i wyszedł z biura, by zadzwonić.

Siedziałam na kanapie i jadłam kurczaka, ale wciąż myślałam o jutrzejszej wizycie u lekarza, czym się niezmiernie stresowałam. Zwykle nie lubiłam chodzić sama do lekarzy i zawsze brałam kogoś ze sobą. Zazwyczaj była to Brenda albo Charlotte, ale tym razem, skoro Harry był ojcem dziecka, wydawało mi się najbardziej fair, żeby to on poszedł ze mną.

Harry wszedł z powrotem ze smutkiem na twarzy, a ja wiedziałam już co się święci. A raczej co się nie święci.
- Nie możesz iść ze mną .. - mruknęłam i spojrzałam na niego. Automatycznie straciłam apetyt. Szczerze mówiąc byłam zdziwiona, że aż tak się tym przejęłam. Naprawdę tak bardzo chciałam, żeby tam ze mną był?
- Strasznie mi przykro Meg - powiedział Harry i podszedł do kanapy, a następnie usiadł koło mnie.
- W porządku - odchrząknęłam i poczułam jak zaciska mi się gardło. Dlaczego do cholery płakałam? Głupie hormony.
- Naprawdę przepraszam... - mruknął i otoczył mnie ramieniem, po czym przycisnął mnie do siebie. Łza spłynęła mi po policzku, a ja szybko ją wytarłam. Nienawidziłam tego, jak hormony sprawiały, że płaczę o byle bzdetę. No bo serio, płakać o coś takiego?
- Nie płacz... - pogłaskał mnie po plecach.
- Głupie hormony - warknęłam, a on zachichotał.
- W porządku.
- Musisz być jutro w studiu? - zapytałam zmieniając temat.
- Nie, mamy jakiś wywiad dotyczący nowego albumu. Ale uwierz mi, wolałbym pójść z tobą na wizytę do lekarza.
- Wierzę ci.
- O której się to skończy mniej więcej? Może mógłbym po ciebie przyjechać, a ty byś mi o wszystkim opowiedział? - zaproponował i uśmiechnął się.
- To nie to samo...! - mruknęłam, a on odsunął się trochę ode mnie.
- Okej, okej, przepraszam - powiedział.
- To nie twoja wina... I myślę, że tak, możesz po mnie przyjechać. Około wpół do trzeciej - powiedziałam i pociągnęłam nosem.
- Dobrze, skarbie. Będę czekał na ciebie.
- Dziękuję.
Odsunęłam się od niego i kontynuowałam jedzenie kurczaka. Harry wpatrywał się we mnie.
- Masz kogoś z kim mogłabyś pójść?
- Mogłabym poprosić Brendę - powiedziałam i chwyciłam telefon, by do niej zadzwonić.

Wybrałam numer, a ona odebrała.
- Jak tam leci mamuśko? - zaśmiałam się.
- Hej, zastanawiam się, czy nie mogłabyś pójść jutro ze mną do lekarza na pierwszą wizytę?
- Nie powinnaś zapytać o to Harrego?
- Już to zrobiłam, ale ma jakiś wywiad i nie może.
- Ohh, rozumiem. Myślę, że mogę.
- Dziękuję kochanie - uśmiechnęłam się.
- Nie ma problemu. Wyślij mi sms'em detale. Do zobaczenia - powiedziała i rozłączyła się.
- Wszystko załatwione - powiedziałam Harremu odkładając telefon, zanim zabrałam się za kończenie jedzenia.
Byłam rozczarowana, że Harry nie mógł pójść ze mną na moją pierwszą wizytę u lekarza dotyczącą naszego dziecka. Ale myślę, że to jest jedna z tych negatywnych rzeczy, które spotykają cię, kiedy ojcem twojego dziecka jest jeden z członków najgorętszego zespołu na świecie.
_____________
Następnego ranka obudziłam się, wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się szykować. Założyłam biały top i brzoskwiniowe spodnie. Pomalowałam się a włosy lekko pokręciłam.
Zjadłam śniadanie i pojechałam prosto do szpitala. Umówiłam się tam z Brendą, bo doszłam do wniosku, że nie ma sensu, żeby przyjeżdżała do mnie, a potem do szpitala. Zaparkowałam samochód, weszłam do środka, wsiadłam do windy i nacisnęłam guzik właściwego piętra. Nienawidziłam pobytów w szpitalu, byłam wtedy smutna. Wszystkie ściany były w szarych kolorach, a na korytarzach panowała cisza. Nie było słychac nic oprócz dzwoniących telefonów na recepcji. Podeszłam do lady i podałam recepcjonistce moje nazwisko. Znalazła mnie na liście i powiadomiła, że Doktor Adams będzie mógł mnie za chwilę przyjąć.
- Dziękuję - odparłam i usiadłam na jednym z krzesełek.
Po chwili podeszłam do stolika gdzie leżały gazety dla matek w ciąży. Wzięłam jednak tą o modzie, usiadłam i zaczęłam ją przeglądać. Czekałam na Brendę, ale kiedy ujrzałam, że przede mną znajdują się jedynie dwie panie, zaczęłam się denerwować. Patrzyłam na windę i oczekiwałam, żeby wyszła z niej Brenda.
- Megan Philips - usłyszałam swoje nazwisko. Uśmiechnęła się do mnie. Wstałam i podążyłam za nią. Kiedy byłam już na odpowiednim "oddziale", napisałam sms'a do przyjaciółki "Brenda, gdzie jesteś? Zaraz wchodzę"

Usiadłam jeszcze na korytarzu i czekałam na lekarza. W końcu ujrzałam mężczyznę z dużym uśmiechem na twarzy, który spojrzał na swoją kartotekę i wyczytał moje nazwisko.
- Witaj Megan, jak się masz? Zapraszam.
- W porządku, dziękuję - uśmiechnęłam się.
- A gdzie tatuś dziecka?
- Nie mógł przyjść. Praca... - próbowałam nie zdradzić żadnych szczegółów, a on tylko kiwnął głową.
- Dobrze, więc zaczynamy?

Dr Adams zaczął coś notować w swoim zeszycie, kiedy drzwi energicznie się otworzyły. Spodziewałam się zobaczyć zdyszaną Brendę, ale zamiast niej, stał Zayn.
- Zayn? - powiedziałam marszcząc czoło.
Co on tutaj robi?

________________
Jak Wam się podoba?
Przy okazji, chciałam się przywitać.
Mam na imię Ada, mam 16 lat i mam tę przyjemność być pół-tłumaczką tego bloga :)
Od razu przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale rozdziały są mega długie (może jak się czyta to nie, ale do tłumaczenia tak :D), a wiecie, że jest szkoła i ciężko znaleźć czas. Tak czy siak, spróbuję się poprawić.
Mój twitter to @_Adriaanna_ i piszcie do mnie w razie jakichś zastrzeżeń :)

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 7

Siedzę w kuchni z najpopularniejszym zespołem na świecie, którzy proszą mnie abym się z nimi przeniosła. Każda normalna dziewczyna w tej chwili powiedziała by tak. Ale ja po prostu siedziałam patrząc na nich i mrugałam zawzięcie.
- Megan, to przeprowadzisz się do nas? - słowa weszły do mojego mózgu. Nie mogłam jednak odpowiedzieć.
Przeprowadzka z nimi, do nich? Wszyscy wstrzymali oddech, czekając na moją odpowiedź.
- Wszystko w porządku kochanie? - Louis zapytała a ja skinęłam głową.
Wreszcie gdy zdołałam ogarnąć co się właśnie stało mogłam im dać odpowiedź.
- Nie - powiedziałam na co spojrzeli na mnie z wielki oczami.
- Słucham? - Harry zapytał zdziwiony
- Nie, nie przeprowadzę się do was.
- Co? Dlaczego? - Zayn spytał
- Co masz namyśli mówiąc, że nie przeprowadzisz się? - Liam poprosił
Siedziałam i znów nie wiedziałam co zrobić. Harry smutny siedziała z twarzą w dłoniach.
- Chłopaki mogę zostać z Megan na kilka minut sami? - Powiedziała na co wszyscy wyszli z kuchni.
Harry odsunął krzesełko obok mnie i usiadł, patrząc mi prosto w oczy. Miał takie śliczne, zielone oczka.
- Powiedz mi dlaczego nie chcesz poruszać się z nami? - zapytał łagodnie...
Musiałam użyć odpowiednich słów.
- Nie znam was na tyle dobrze abym z wami zamieszkała.
- Co to znaczy, że nie znasz nas na tyle dobrze? Wiesz o nas bardzo dużo.
- Nie. Poznałam Cię w klubie, na litość boską. Raz uprawialiśmy sex a później spotkaliśmy się miesiąc po tym zdarzeniu. Dowiedziałeś się, że będziesz ojcem. Pomyślałeś o mnie bardzo złe rzeczy. Następnie zawiozłeś mnie do szpitala, porwałeś i zabrałeś do studia. Kolejnego dnia ponownie mnie porwałeś i zamknąłeś u siebie w domu. Obudziłam się z tobą, nagim w łóżku a teraz chcesz abym była wszędzie tam gdzie ty. Tak więc nie znam Cie na tyle dobrze abym z tobą mieszkała.
- Chcę tylko mieć na ciebie oko... Upewnić się, że Ci niczego nie brakuje.
Zaczął chodzić w tą i z powrotem.
- Nie Harry - powiedziałam na co stanął w miejscu.
- Co to znaczy, że nic o mnie nie wiesz? Masz wszystko opisane w gazetach. - powiedział a ja przwróciłam oczami.
- Koleś wierz mi lub nie, nie jestem już szaloną nastolatką, która czyta o tobie w gazetach.
- Racja... nie wiedziałaś kim jestem jak się spotkaliśmy.
- Dokładnie.
- Więc co chcesz wiedzieć o mnie? - Harry zapytał siadając na krześle.
- Co? Nie będziemy teraz grać w dwadzieścia pytań.
- Mówiłaś, że chcesz mnie lepiej poznać.
- Spędzać z tobą więcej czasu a nie być porywana i przyprowadzana do dziwnych miejsc - powiedziałam przewracając oczami.
- Dobrze, możemy zacząć dzisiaj?
- Nie.
- Myślałem, że chcesz mnie lepiej poznać?
- Muszę pracować kretynie. Będę zajęta aż do pokazu.
- Co?! To dwa tygodnie!
- Musisz przetrwać - wstałam i podeszłam do drzwi od kuchni.
W chwili gdy je otworzyłam do środka wpadł Niall, Liam, Zayn i Louis. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Aww no Megan. Proszę wprowadź się do nas - Louis powiedział
- Tak, ja naprawdę Cię lubię - Zayn dodał
- Jesteś pierwszą dziewczyną, którą Harry przyprowadził. My Cię naprawdę lubimy! - Liam starał się mnie przekonać.
- Będę się z tobą dzielił jedzeniem - Niall zaoferował no co pokręciłam głową.
- Przepraszam... Muszę wracać do mojego butiku i zacząć pracę nad projektami. - odkąd wpadł mi pomysł na linię macierzyńską w głowie miałam pełno pomysłów
- Jak wrócisz do butiku? - Liam zapytał zaniepokojony
- Wezmę taksówkę albo coś... - zapewniłam go
- Nie, nie! Ja cię odwiozę - Harry powiedział podchodząc do mnie
- Poważnie? Koleś przecież jesteś w bokserkach - powiedziałam a chłopcy zaczęli się śmiać.
- Daj mi minutę - powiedział wchodząc po schodach.
Stałam i czekałam na Harry'ego. Po pięciu minutach zbiegł ze schodów ubrany w koszulce z rysunkiem, czarnych spodniach i białych Convers'ach.
- Gotowa do pracy? - zapytał stojąc przede mną.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko podeszłam do drzwi.
- Do zobaczenia chłopcy.
- Pa Megan - Louis powiedział wesoły
- Harry, traktuj ją dobrze - pogroził Zayn
- Zmień zdanie o przeprowadzce - Niall dodał
Podeszłam do samochodu, Harry otworzył mi drzwi. Wsiadłam a on podbiegł od strony kierowcy. Ruszyliśmy.
- Wiesz co? Możesz mnie zawieść do domu proszę? - zapytałam go po pięciu minutach ciszy między nami
- CO? Myślałem, że chcesz popracować nad projektami?
- Tak ale najpierw chce się przebrać. Co ludzie pomyślą gdy pojawię się w tych samych ciuchach co wczoraj. Jestem projektantką mody, nie mogę tak. - Powiedziałam na co skinął głową.
- Oczywiście, racja. Poczekam i zawiozę Cię do butiku.
- W porządku mogę pojechać sama.
- Na pewno?
- Wszystko będzie dobrze... - przewróciłam oczami.
Podjechaliśmy pod dom i Harry zgasił samochód. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
- Możemy zjeść dzisiaj kolację? - Harry zapytał gdy odpinałam pas.
- Chciałabym... ale będe zajęta, muszę projektować. Może innym razem okej? - powiedziałam patrząc na niego. Widziałam jak mina mu sie psuje.
- Okej - powiedział cicho. Poczułam się źle ale jakoś dałam radę wysiąść z samochodu.
- Dziękuję za podwiezienie. Do zobaczenia! - Powiedziałam i podeszłam do drzwi mieszkania.
W chwili gdy je zamknęłam słyszałam jak samochód rusza. Oparłam głowę o framugę drzwi. Co za poranek! Najpierw obudziłam się z nagim Harry'm a następnie siedziałam w kuchni z piątką chłopców, którzy chcą abym się do nich wprowadziła a teraz odrzuciłam propozycję 'randki', którą mi zaproponował.
Westchnęłam i rzuciłam torebkę na ziemię przed ruszeniem do pokoju. Położyłam sie na łóżku... nie było tak wygodne jak jego.
Wstałam i zaczęłam się przygotowywać. Zdecydowałam się na sukienkę w kwiatki ponieważ mam już problemy z zapięciem spodni. Spięłam włosy i pomalowałam się.
Gdy byłam gotowa ruszyłam do mojego samochodu.
Przyjechałam do sklepu i przywitałam Charlotte i Andreę wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Dzień dobry - krzyknęłam.
- Dobry! Jesteś w dobrym humorze - zauważyła Andrea.
- Dzień dobry. Tak, chyba w zbyt dobrym - odezwała się Charlotte, po czym zaczęła przyglądać mi się uważnie, jakby chciała wyczytać coś z mojej twarzy.
- Przestań się tak na mnie patrzeć - powiedziałam do niej i odwróciłam się.
- Hmm.. albo uprawiałaś seks ostatniej nocy, albo masz nam do powiedzenia coś świetnego.
- Uprawiałaś seks ostatniej nocy? - Adrea zapytała mnie i wytrzeszczyła oczy.
- Nie. Jezuu. Czy seks to jedyna rzecz, która sprawia, że jestem w dobrym humorze? Nie, czekajcie. Nie odpowiadajcie na to - powiedziałam zanim machnęłam rękoma i poszłam do swojego biura.

Biuro było wciąż takie, jakim je zostawiłam poprzedniej nocy. Po całym pomieszczeniu walały się kartki z projektami. Odłożyłam torebkę na stolik i zaczęłam je zbierać. Kiedy udało mi się mniej więcej wszystko ogarnąć, usiadłam na krzesełku, wyciągnęłam nową kartkę i zaczęłam projektować nowe ubrania, tym razem z linii dla kobiet w ciąży. Dałam tam trochę mojego stylu, myśląc, w co wciąż chciałabym się ubierać, pomimo, że jestem w ciąży. Zwykle widywałam kobiety ubrane w okropne ciuchy, tylko dlatego, że takie pasowały na ich rozmiar. Zaprojektowałam dużo sukienek, bo są najłatwiejsze do założenia. Oprócz tego spodnie z elastyczną gumką, by były wygodne do noszenia.

Siedziałam tam, moje ręce wciąż pracowały. Kolorowałam projekty i wyszły dokładnie tak, jak sobie je wymarzyłam. Chciałam skończyć rysowanie jeszcze tego samego dnia, by móc zacząć je szyć następnego dnia.
__________________________

Siedziałam w biurze, jedyne światło jakie miałam pochodziło z małej lampki, ponieważ słońce już zaszło. Nie chciało mi się odrywać od pracy i zapalać większego światła. Skupiłam się na doborze kolorów zastanawiając się przy okazji, czy wszystko do siebie pasuje.
Burczało mi w brzuchu, ale ignorowałam to. Nie miałam czasu, żeby iść kupić coś do jedzenia, czy tym bardziej jeść. Za bardzo się wkręciłam w pracę. Charlotte i Andrea wiedziały, że właśnie tak jest, kiedy zaczynam projektować i wiedziały, żeby nie przeszkadzać mi w tym czasie. Wiedziały, że muszą zostawić mnie samą, a mogą przyjść jedynie wtedy, kiedy zdarzy się jakiś nagły wypadek w sklepie. Było w pół do dziewiątej, a ja pracowałam nad swoim przedostatnim projektem i nie chciałam przerywać, skoro byłam już tak blisko końca. Właśnie wtedy, kiedy wybierałam kolor dla kwiatka usłyszałam głosy za drzwiami.
- Proszę pana, nie może pan tam wejść - powiedziała Charlotte.
- Czy ty wiesz kim jestem? - głęboki, zachrypnięty głos zapytał.
- Panie Styles, proszę, Pani Philips jest teraz bardzo zajęta. Jestem pewna, że może pan przyjść zobaczyć się z nią kiedy indziej - wtrąciła się Andrea.
Uniosłam głowę, kiedy tylko usłyszałam "Panie Styles", na co jęknęłam zastanawiając się, po co przyszedł. Próbowałam dokończyć kolorowanie projektu licząc, że Charlotte i Andrea same to załatwią. Jednak po upływie kilkunastu minut zaczęłam się denerwować, gdyż kłótnia, która rozgrywała się za drzwiami mojego biura nie pozwalała mi się skoncentrować.
- Panie Styles, nic pan nie rozumie, Pani Philips jest bardzo - zaczeła Andrea, ale Harry przerwał jej.
- Wiem, że jest teraz bardzo zajęta. Projektuje linię ubrań na nadchodzący pokaz, zgadza się? 
- Tak, proszę pana - odpowiedziała Andrea, a ja odłożyłam ołówek.
- Ja po prostu chcę jej dać obiad - mruknął Harry, a ja wywróciłam oczami. Serio?
- Ale - Andrea próbowała go przekonać.
- Dopóki nie powiecie mi szczerze, że jadła obiad, a wy widziałyście to na własne oczy, nie opuszczę tego pomieszczenia. Jeśli nie, chcę go jej dać - powiedział stanowczo Harry, na co westchnęłam, wstałam od biurka i udałam się w stronę drzwi. 
- Ale proszę pana, Pani Philips nie lubi kiedy się jej przeszkadza w czasie projektowania i sama pomija jedzenie posiłków w tym czasie - Andrea znów zaczęła tłumaczyć Harry'emu moje zasady.
- Najwyraźniej nie wiesz, jak bardzo delikatna jest teraz. Musi jeść - powiedział, a wtedy drzwi otworzyły się sprawiając, że zachwiałam się na nogach. 
Harry złapał mnie za nadgarstek, jednocześnie ratując przed upadkiem. Szybko oprzytomniałam, zdając sobie sprawę, że Andrea tam stoi.
- W porządku Andrea, dam sobie z nim radę - powiedziałam do niej, na co ona kiwnęła głową i ruszyła przed siebie.
- Przepraszam - mruknął Harry, kiedy zamknęłam za nami drzwi.
- Przepraszasz za co? Za to, że prawie mnie przewróciłeś poprzez zbyt gwałtowne otwarcie drzwi, czy za to, że nękasz moich pracowników?
- Za to, że prawie się przeze mnie przewróciłaś. Te dwie dziewczyny mnie wkurzają - odpowiedział, po czym odłożył torbę z jedzeniem na stół i usiadł na kanapie.
- Po prostu wykonują swoją pracę - wymamrotałam siadając do biurka i łapiąc ołówek z powrotem w dłoń. 
- Nie masz zamiaru zjeść? - zapytał nieco zraniony, że nie chcę zjeść tego co kupił.
Czułam zapach jedzenia i jeszcze bardziej zaczęło mi burczeć w brzuchu, ale zignorowałam to. 
- Później. Pozwól mi to skończyć - powiedziałam, na co westchnął. Kontynuowałam malowanie, a on siedział na kanapie i bacznie mi się przyglądał. Mnie i mojej pracy.
Starałam się jak najbardziej mogłam, żeby go ignorować, ale nieco mnie rozpraszał.
- Nie musisz tutaj siedzieć, wiesz o tym? Zjem jak skończę. Obiecuję.
- Nie obchodzi mnie czekanie, chcę widzieć, że jesz to - odparł na co wywróciłam oczami.
- Jak chcesz.
Kontynuowałam pracę nad ostatnim projektem, projektując koszulkę dla pani z naprawdę dużym brzuchem. Kiedy już byłam wystarczająco zadowolona ze szkicu, musiałam wybrać kolory. Spojrzałam na pudełko kolorów jakie miałam przed sobą, ale nie mogłam się zdecydować na żadne konkretne. Westchnęłam, marszcząc nos i oparłam tył głowy o oparcie krzesełka.
- Skończyłaś? - zapytał Harry.
- Nie, wciąż nie mam wybranych kolorów, nie mogę się zdecydować - odpowiedziałam i opuściłam głowę tak, że znów patrzyłam na szkic.
- Może ja będę mógł pomóc? Może podejdziesz i podzielisz się ze mną swoimi pomysłami?
- Okej - westchnęłam, zgarniając kolory, które najbardziej mi się podobały i podeszłam do niego.
Usiadłam tuż obok i pokazałam mu te, które wybrałam.
- Podoba mi się ten kolor, ale wydaje mi się taki dziwaczny.
- Hmm.. To prawda. A co powiesz na ten i na ten? - wskazał na różowy i turkusowy kolor.
- Tak.. są fajne, podobają mi się.. Dzięki - powiedziałam i odwróciłam głowę, by uśmiechnąć się do niego. Ale kiedy to zrobiłam, wystraszyłam się nieco, bo moja twarz była tak blisko jego. Spojrzałam w jego głębokie, zielone oczy, głośno przełknęłam ślinę i szybko wróciłam do swojego biurka, by kontynuować pracę. Jednak kolorując projekt tymi barwami, które wskazał, czułam motyle w brzuchu i nie mogłam się skoncentrować. Nagle usłyszałam szelest papierowej torby i zauważyłam, że Harry otwiera jedzenie.
- Harry, nie skończyłam, nie będę jeszcze jadła.
- Wiem - odpowiedział i kontynuował otwieranie. 
- To dlaczego to otwierasz? 
- Ponieważ mam zamiar cię nakarmić. Mam nadzieję, że lubisz chińszczyznę?
- Co? - zapytałam i spojrzałam na niego i ujrzałam łyżkę z kluskami naprzeciwko mojej twarzy.
- Aaa - mruknął Harry, trzymając łyżkę przy moich ustach.
Nie dałam rady i otworzyłam buzię, na co Harry włożył do niej łyżkę. Przeżułam kluski i przełknęłam gładko.
- Jakie to pyszne! Skąd to jest? - zapytałam i spojrzałam na projekty.
- Miejsce blisko mnie. Możemy iść tam kiedyś na obiad - odpowiedział, a ja wyczułam radość, z tego, że smakowało mi to, co kupił. Uśmiechnął się.
Siedzieliśmy razem, ja pracowałam ciężko, a on karmił mnie. W końcu dokończyłam ostatni projekt i wykrzyczałam:
- Skończyłam! Skończyłam całą kolekcję! - uśmiechnęłam się szeroko. 
Byłam tak szczęśliwa, że zarzuciłam swoje ręce na Harry'ego, oplotłam jego szyję swoimi dłońmi i przytuliłam go mocno. Mogę powiedzieć, że był zaskoczony i doszłam do wniosku, że to nie był dobry pomysł. Chciałam go puścić, ale on objął mnie ramieniem i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Odsunęłam się trochę od niego i zauważyłam, że wpatruje się prosto we mnie, tak głęboko, jak gdyby umiał wyczytać co gra w mojej duszy. Przesunął ręką po mojej twarzy i odgarnął włosy, które spadły mi na twarz. Spojrzał na moje usta i zaczął przysuwać się coraz bardziej. Byłam sparaliżowana, nie wiedząc, co powinnam zrobić. Moje oczy otworzyły się szeroko, kiedy dzieliły nas jedynie milimetry. Powinnam była to robić? Czy on naprawdę zamierza mnie pocałować? Dlaczego moje serce tak szybko bije?
____________________________________________

Od tego rozdziału na zmianę rozdziały będę dodawała z nową tłumaczką:) : @_Adriaanna_
Komentujcie <333

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 6

- Dokąd mnie zabierasz?
- Do domu.
- Mój dom jest w drugą stronę. - powiedział patrząc na niego.
- Pozwól mi jeszcze raz, do mojego domu - powiedział odwracając się do mnie.
- Dlaczego do cholery zabierasz mnie do swojego domu? Wszystkie moje rzeczy są u mnie!
- Zabieram Cię do siebie ponieważ wiem, że nie odpoczywałabyś u siebie. A gdy zabieram Cię do mnie to mam pewność, że to zrobisz. Nie będziesz mogła projektować, ponieważ się zrelaksujesz.
- Ale pokaz mody... - jęknęłam
- Cii - Harry uciszył mnie.

Siedziałam na swoim miejscu odwrócona do okna. Nie chciałam na niego teraz patrzeć. Ja on śmie mi to robić? Tylko dlatego, że jest ojcem mojego dziecka nie może mnie trzymać w niewoli u siebie w domu. Ja mam coś do zrobienia.
Nie chciałam z nim gadać. W końcu zatrzymaliśmy się przy dużym, białym domu a wokół niego stały cztery czarne samochody, który były zaparkowane obok dużej fontanny.
Harry zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Otworzył mi drzwi a ja ani drgnęłam. Może gdy nic nie zrobię odwiezie mnie do domu.
Stał tak chwilę patrząc na mnie w ciszy.
- Zamierzasz wyjść z samochodu?
- Nie.
- Dobrze - Powiedział zamykając za sobą drzwi i odszedł, zamykając samochód.
- Co ty robisz?! Wróć tu! - krzyknęłam uderzając dłonią w szybę, obserwując jak odchodził w stronę domu.
Harry odwrócił się i ruszył z powrotem w moją stronę. Otworzył mi drzwi.
- Czy tym razem zamierzasz wyjść? Jeśli nie możesz zostać tutaj.
- Okej - powiedziałam odpinając pas.
- No chodź - Powiedział pomagając mi wygramolić się z auta.
W drodze do drzwi spoglądałam ukradkiem na Harry'ego. Dlaczego był taki upierdliwy? W jednej chwili taki miły, pomocny a w drugiej zamyka mnie w samochodzie!
Dotarliśmy do drzwi i Harry je otworzył\ pozwalając mi wejść pierwszej.
- Jesteśmy w domu! - Harry krzyknął.
Rozejrzałam się po przestronnym, dużym pomieszczeniu. Był naprawdę uroczy w środku jak i na zewnątrz.
- My? kto my? - słyszałam czyjś głos.
- Być może to jeden z jego strzałów?
- Wątpię - powiedział ktoś inny.
- Wiesz jaki Harry jest... - ucichł.
Stałam wpatrując się jak Liam, Louis, Niall i Zayn wyszli z salonu i stanęli naprzeciwko nas. Wszyscy się uśmiechnęli gdy mnie zobaczyli.
- Hej chłopcy - powiedziałam przytulając każdego z osobna.
- Megannnn! - Louis krzyknął.
- Co ty tu robisz? - Liam zapytał
- Harry mnie porwał - powiedziała wskazując ma Harry'ego.
- Znowu? - Niall zapytał unosząc brwi.
- Co masz na myśli mówiąc'znowu'? - Harry się odezwał.
- Cóż to raczej oczywiste, że ostatnio też ją zabrałeś wbrew jej woli... - Zayn powiedział przewracając oczami.
- No tak, na litość boską przecież była w piżamie - Louis dodał chichocząc a ja zaczerwieniłam się ze wstydu.
- No cóż tak czy inaczej miałem dobre intencje - Harry powiedział
- Od kiedy to porywa się osoby z dobrych intencji? - Liam zapytał
- Zrozumiesz kiedy poznasz sytuację - Harry powiedział grzebiąc w kieszeniach.
- Więc, pomóż nam to zrozumieć - Niall powiedział mrugając do mnie.
- Tak mamy dużo czasu - Zayn powiedział podnosząc głos aby Harry na niego spojrzał
- Macie coś na rzeczy - Liam dodał
- Tak skoro przywiozłeś ją tutaj w nocy - Powiedział Louis
- Szczerze mówiąc nie jestem zaskoczony - Niall wyszeptał do Zayn'a.
- Tak ale jest jego pierwszą dziewczyną, którą przyprowadził do nas dwa razy. Musi być wyjątkowa.
- Czekamy... - Louis ponaglał
- No coż... - Harry zaczął mówić
- No śmiało mów.
- Megan jest... specjalna - Harry powiedział zamykając oczy.
- Specjalna? W jaki sposób? - Zayn zakwestionował a Harry zmrużył na niego oczy.
Ona jest... Ona...
- No wypluj to w końcu - Niall powiedział zdenerwowany
- Ona jest w ciąży Okej! Jest matką mojego dziecka! Jesteś teraz szczęśliwi? - Harry powiedział i spojrzał na wszystkich.
Wszyscy siedzieli w szoku. Patrzyłam na nich, zastanawiając się co się teraz dzieje w ich głowach.Nie będą mnie już teraz lubili odkąd znają prawdę? Wywnioskują, że to tylko dla kasy i sławy z nim jestem.
Czy będą mnie oceniać i mówić o mnie, że jestem dziwką?
Stałam czekając na ich jakąkolwiek odpowiedź ale nadal panowała głucha cisza. Spojrzałam na Harry'ego a on tylko pokręcił do mnie głową jakby chciał mi powiedzieć abym się nie martwiła. Zrobiłam w jego kierunku krok ale potknęłam się o własne stopy. Harry złapał mnie a reszta zespołu krzyknęła "Uważaj"!
- Nie jesteście w szoku? - zapytałam ich.
- Jesteśmy w szoku bo to się naprawdę dzieje... - Zayn skomentował
- Zawsze myślałem, że Harry kończy pukać i tyle. - Liam powiedział
- Ale my nie myślimy, że to się naprawdę stało - Niall dodał
- Dobrze wiedzieć - Powiedziałam - Louis? - zwróciłam się do niego na co on podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Oh Kochanie... - powiedział podchodząc do mnie zamykając w uścisku.
- Co ja zrobiłam?
- Nie nic... Po prostu nie mogę sobie teraz wyobrazić jak to musi być dla ciebie cięzkie - powiedział pocierając mi plecy
- Jest w porządku. Chociaż Harry wariuje z małych rzeczy... - wymamrotałam na co Louis odsunął się ode mnie.
- Co?
- Harry martwi się o rzeczy najmniej istotne - powiedziałam przewracając oczami.
- To dlatego, ze tu jesteś?
- Mówiłem Ci, że mam dobre intencję - Harry wymamrotał do siebie
- Wyjaśnij - Zayn zażądał
- Dobra. Poszedłem do butiku i zastałem ją w biurze otoczoną stosem pozgniatanych kartek. Powiedziała, ze nie spocznie dopóki nie zaprojektuje kolekcji na pokaz mody, który się zbliża. Postanowiłem więc zabrać ją tutaj bo przynajmniej będę miał pewność, że odpocznie a nie wróci do projektowania. - Harry wyjaśnił na co przewróciłam oczami.
- Ale ja mam pokaz mody! - krzyknęłam na co wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Musisz odpoczywać - Liam powiedział
- Nie możesz się stresować.
- Pomyśl o dziecku! - Louis krzyknął
- Dobra, dobra, dobra! Jezu... - Poddałam się rzucając dłonie w górę z frustracji.
- Dzięki Chłopcy - Harry powiedział idąc za mną w stronę schodów
- Dobranoc - krzyknęłam
- Dobranoc
Harry zaprowadził mnie na górę i ruszył prosto korytarzem. Zatrzymał się przy trzecich drzwiach po lewej stronie i je otworzył. Weszłam do środka i byłam zaskoczona. Wnętrze wyglądało niesamowicie. Pokój był biały. Po środku stało łóżko a w jego nogach kanapa. Meble były lekko brązowe.
- To jest mój pokój.
- Twój pokój? Nie powinnam spać w salonie albo pokoju gościnnym?
- Nie... tam jest brudno.
Wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku. Było miękkie a pościel pięknie pachniała. Odchyliłam jej kawałek i już chciałam się położyć ale Harry mi przeszkodził.
- Hej, hej, hej najpierw prysznic. - podał mi swoją czystą koszule.
Wstałam i ruszyłam...
- Um... Harry a co z moją bielizną?
- Cóż... możesz mieć to co masz teraz na sobie albo nic. Jak wolisz.
- Zboczeniec.
- Przecież i tak Cię widziałem nago.
- Dobra... - powiedziałam odwracając się i szukając łazienki.
- Łazienka jest po lewej stronie - udałam się we wskazanym kierunku.
Weszłam do środka i otworzyłam usta z wrażenia. Jego łazienka była tak wielka jak mój pokój. Otrząsnęłam się, rozebrałam i weszłam pod prysznic.
Po kąpieli założyłam na siebie dzisiejszą bieliznę, koszulę Harry'ego, która sięgała mi do połowy ud. Włosy owinęłam ręcznikiem i byłam gotowa.
Gdy weszłam do pokoju Harry'ego on stał przy łóżku.
- Co robisz? zapytałam go
- Próbuję to ułożyć tak aby było Ci wygodnie.
- Racja - powiedziałam przewracając oczami.
- Teraz idź spać. - powiedział odwracając się w moją stronę.
Jego wzrok powędrował na moje nogi.
Zignorowałam go, ściągnęłam ręcznik z włosów i weszłam do łóżka. Gdy już miałam się ułożyć Harry się odezwał.
- Jak możesz spać z mokrymi włosami? Wstawaj! - usiadłam na łóżku a Harry ruszył do łazienki.
Wrócił z suszarką do włosów. Usiadł za mną i rozczesał mi włosy. Uruchomi suszarkę i zaczął suszyć moje włosy. Był przy tym taki delikatny.

Obudziłam się dosyć wcześnie. Ummm było mi bardzo wygodnie i ciepło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam czyjąś klatkę piersiową. Spojrzałam w górę i ujrzałam tam Harry'ego. Próbowałam się wyślizgnąć z jego uścisku ale on jeszcze mocniej mnie otulił. Westchnęłam i wpatrywałam się w jego tatuaże. Nagle mój żołądek głośno zaburczał przez co Harry zaczął otwierać powoli oczy. W chwili gdy zorientował się, że mnie mocno trzyma odsunął się i mnie wypuścił z rąk.
- Przepraszam.
- W porządku. Dzień dobry.
- Dzień dobry - powiedział uśmiechając się.
- Dziękuję, że wysuszyłeś mi wczoraj włosy.
- Nie ma za co.
Przeciągnął się i wstał.
- Dlaczego do cholery ty jesteś nagi? - krzyknęłam zakrywając oczy.
- Co>
- Dlaczego jesteś nagi?
- Ja tak zawsze śpię.
- Jak mogłeś spać nago wiedząc, że jestem w twoim łóżku?
- ehh ... - założył w pośpiechu na siebie bokserki. - Chodźmy na śniadanie.
Weszliśmy do kuchni, w której reszta zespołu już siedziała. Harry odsunął mi krzesełko i usiadł obok mnie.
- Na co masz ochotę? - zapytał pokazując na stół
- Um.. jajka mogą być?
Nałożyłam sobie jajka i tosty na talerz.
Jedliśmy w ciszy.
- Więc, jak spałaś Megan? - Liam zapytał
-Dobrze dziękuję.
- Mówiłem wam, że mój plan zadziała - Harry powiedział dumny
- Nie próbowała pracować w nocy - Zayn zapytał
- Nie.
- Spała? - Louis zapytał
- Jak dziecko. - Harry powiedział uśmiechając się.
- Musiała być naprawdę zmęczona albo łóżko Harolda jest zbyt wygodne - Niall powiedział z pełną buzią.
- Chłopcy chcę coś z wami omówić... - Harry przestał mówić i spojrzał na mnie.
- To ja pójde się odświeżyć - powiedziałam i ruszyłam w kierunku łazienki.
Umyłam zęby, wykąpałam sie i ubrałam. Miałam mały problem z zapięciem spodni, ponieważ były lekko za ciasne.
Właśnie wtedy do głowy wpadł mi świetny pomysł. Może powinnam zaprojektować linię macierzyńską? Wygodne ale i też modne ubrania dla kobiet w ciąży?
Z uśmiechem na twarzy wbiegłam do kuchni.
- Mam świetny pomysł na mój pokaz mody!
- To świetnie! - Harry powiedział wstając i odsuwając dla mnie ponownie krzesło abym usiadła. - Ale my chcielibyśmy Cię zapytać o coś pierwsi.
- Megan przeprowadzisz się do nas?
___________________________________________
Mam kłopoty z komputerem i obawiam się, że kolejny rozdział dodam dopiero za tydzień :c

No i jak podoba wam się? :D
KOMENTUJCIE ! PLZ <3333333

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 5

Zatrzymaliśmy się przy dużym budynku z dużymi oknami, które były przyciemnione. Harry zaparkował samochód i otworzył mi drzwi. Wyszłam z samochodu. Zaprowadził mnie w ciszy do budynku. W holu przywitała nas recepcjonistka, on coś do niej powiedział a później pociągnął mnie w stronę windy. Spojrzałam na panią za biurkiem a ona wymusiła dla mnie uśmiech. Wsiedliśmy do windy i Harry przycisnął guzik prowadzący na 15 piętro. Będziemy wysoko, bardzo wysoko.
- Wszystko w porządku? Zimno Ci? - Zapytał przerywając ciszę.
- Trochę - mruknełam
- Mam tam bluzę, zaraz Ci ją dam.
- Dziękuję - odpowiedziałam
Gdy szliśmy korytarzem moje serce biło coraz szybciej. Co zrobię gdy reszta zespołu mnie nie polubi? Co jeśli wyśmieją mnie bo jestem w piżamie?
Harry otworzył drzwi a ja weszłam za nim. Znajdowaliśmy się w ciemnym pokoju jedynie podświetlanym przez migające światła do kontroli dźwięku. Harry wszedł pewnie i przeczesał dłońmi włosy.
Poczłapałam za nim trzymając głowę w dół. Harry stanął a ja tego nie zauważyłam i weszłam w niego.
Potknęłam się a Harry złapał mnie w pasie. Jego ręka była na mojej tali ale zniknęła tak szybko jak się tam pojawiła. Zrobiło mi się dziwnie.
- Halo! - usłyszałam głos
- Um cześć - Spojrzałam na jego twarz to był Louis
- Jestem Louis a ty musisz być Megan - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Tak. Miło mi Cię poznać.
- Hej co tam? - chłopak z tatuażami powiedział do mnie. Miał ciemne włosy na żel i opaloną skórę.
- Cześć jestem Megan
- Jestem Zayn. Miło Cię poznać.
- Mi również.
- Cześć jestem Liam miło mi Cię poznać - Chłopak z krótkimi włosami powiedział do mnie wyciągając rękę.
- Jestem Niall - Blond chłopak powiedział wstając z kanapy
- Cześć Niall - powiedziałam gdy usiadł na kanapie z paczką czipsów
- Cóż teraz gdy już wszystkich poznałaś myślę, że dasz radę. Muszę wejść i zacząć nagrywać moje solówki - Harry powiedział mi ruszając w stronę małego pokoju
- Ale - zaczęłam protestować ale poczułam jak ktoś zawiesza ramię na mnie i zobaczyłam, że to Louis.
- Oh nie martw się. Zadbamy o ciebie. - powiedział zaciągając mnie na kanapę
- Dziękuję  - Odpowiedziałam a Niall podsunął ku mnie paczkę czipsów.
Wzięłam dwa czipsy i umieściłam je w ustach. Słyszałam głos Harry'ego jak śpiewał z głośników w suficie.
- Więc Megan jak poznałaś Harry'ego? - Liam zapytał mnie.
- W klubie - odpowiedziałam na co Zayn prychnął
- Ha, typowy Harry.
- Ty byłaś jedną z jego strzałów? - Niall zapytał
- Taaaa - zamarłam spuszczając głowę w dół ze wstydu.
- Faceci... - Louis skarcił żartobliwie i odwrócił się do mnie. - W porządku skarbie. To pierwszy raz kiedy Haz przyszedł ze swoim strzałem na spotkanie z nami.
- Naprawdę? - Zapytałam patrząc na resztę. - Cóż myślę, że to w pewien sposób szczególny przypadek.
Ktoś zapukał do drzwi.
Liam wstał i poszedł otworzyć. Po drugiej stronie pokazała się recepcjonistka z torbą McDonald'a. Spojrzałam na Harry'ego w małej budce ale on był zajęty śpiewaniem aby zauważyć moje ruchy.
Kobieta podeszła do mnie i dała mi torbę.
- To jest dla ciebie - powiedziała i wyszła.
Siedziałam wpatrując się w torbę. Otworzyłam ją i zobaczyłam w niej Hamburgera, duże frytki i colę. Mój brzuch zaburczał. Podniosłam głowę i zauważyłam, że wszyscy się na mnie gapią.
Poczułam łaskotanie na ramieniu, odwróciłam się i natknęłam się na twarz Niall'a kilka cm od mojej. Nie patrzył na mnie tylko na torbę. Nagle zamiast głębokiego śpiewu usłyszeliśmy jak Harry mówi.
- Niall przestań tak na to patrzeć. To jest dla Megan. - wszyscy spojrzeliśmy na Harry'ego.
- Dla mnie? - zapytałam
- Tak - skinął głowę o ponownie założył słuchawki.
Wyciągnęłam rzeczy z torby i położyłam go na stoliku przed sobą.Kątem oka widziałam jak Niall przypatruje się temu co robię.
- Chcesz trochę? - zapytałam a on skinął głową.
Ugryzłam Hamburgera... mmm pycha. Niall za to podjadał sobie frytki popijając napojem co jakiś czas.
- Niall mówiłem, że to nie jest dla ciebie. - Harry powiedział siadając obok Niall'a.
- Podzieliła się - Niall się bronił
- Wiem ja tylko żartuję z ciebie - Harry uśmiechnął się - Smakuje Wam?
- tak - razem z Niall'em odpowiedzieliśmy równo.
Harry wstał i odszedł od nas. Wrócił wręczając mi szarą bluzę.
- Dziękuję.
Bluza pachniała nieziemsko.
Jedzenie i ten zapach... czułam się jak w niebie.
Po zakończeniu jedzenia siedziałam na kanapie opierając się o poduszki i rozmawiałam z chłopakami.
- Powiedziałaś na początku, że Harry przyprowadził Cię tutaj bo to jakiś szczególny przypadek. Dlaczego tak jest? - Zayn powiedział nagle na co moje policzki zarumieniły się. Miałam nadzieję, że o tym zapomnieli.
- Hmmm... - zaczęłam mówić ale Harry mi przerwał.
- Powiemy wam innym razem. Muszę Megan odwieźć do domu - powiedział i natychmiast wstał.
- Dziękuję za opiekę nademną chłopcy - Powiedziałam do wszystkich
- Oh to była dla nas przyjemność - Liam powiedział
- To było zabawne jak dzieliłaś się ze mną jedzeniem - Niall powiedział z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
- Do widzenia - Louis powiedział przytulając mnie.
- Do zobaczenia wkrótce - Krzyknęli chórem gdy wychodziłam z Harrym z pomieszczenia, kierując sie do windy.
- Czy kiedykolwiek zamierzasz im powiedzieć? - zapytałam Harry'ego.
- Tak czy inaczej będą potrzebne im wyjaśnienia dlaczego będą Cię często widywać - powiedział naciskając przycisk windy.
- Dziękuję za bluzę i jedzenie. - powiedziałam a Harry odwrócił się w moją stronę.
- To dla mnie przyjemność. Oczywiście, że chciałbym nakarmić i ogrzać Ciebie. Myślisz, że jaki jestem?
- Tak, jesteś genialny - powiedziałam wchodząc do windy.
- To mi się bardziej podoba.

Dotarliśmy do holu i szliśmy do wyjścia. Kiedy znaleźliśmy się w samochodzie westchnęłam z ulgą, że znów nikt się na mnie nie gapi. Harry ruszył i skierował się w stronę mojego domu. Siedzieliśmy w ciszy więc sięgnęłam dłonią aby włączyć radio. Leciało właśnie "What Makes You Beautiful" na co przewróciłam oczami.
- Co nie lubisz naszej piosenki?
- To nie tak... to jest trochę ironiczne nie sądzisz? Słuchanie siebie w radiu?
- Myśle, że to prawda ale chyba dorośliśmy do tego. - powiedział wzruszając ramionami.
Sięgnęłam dłoniom i guzikiem otworzyłam szyberdach. Zaczęliśmy śpiewać piosenkę razem uśmiechając się przy tym.
Po wykrzyczeniu paru piosenek zatrzymaliśmy się pod moim domem. Harry zgasił silnik. Spojrzał na mnie i nie wiem co w tamtym momencie we mnie wstąpiło. Pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję za wszystko - powiedziałam odsuwając się od niego.
- To dla mnie sama przyjemność - powiedział i uśmiechnął się do mnie zanim wysiadł z samochodu.

Podeszłam do swoich drzwi i włożyłam kluczyk do nich. Czułam oczy Harry'ego na plecach. Z jakiegoś dziwnego powodu moje dłonie się trzęsły i nie potrafiłam go przekręcić.
Harry stanął obok mnie, wziął kluczyk i od razu otworzył drzwi. Oddał mi kluczyk i uśmiechnął się.
Gdy już miałam zamykać za sobą drzwi Harry przytrzymał je dłonią.
- Czekaj.
- Co się stało?
- Napiszesz do mnie gdy będziesz czegoś potrzebowała jutro? Wszelkie zachcianki bądź coś innego.
- Oczywiście. - odpowiedziałam
- Upewnię się, że dbasz o siebie.
- Harry żyję na własną rękę od pięciu lat, wiem jak zadbać o siebie.
- Wystarczy, że będziesz ostrożna okej? Zadzwoń do mnie jak coś się stanie - Powiedział
- Tak, tak. Pa - Powiedziałam zamykając drzwi.

Zamknęłam drzwi, położyłam kluczyk na stoliczku i rzuciłam się na kanapę. Wzięłam głęboki oddech i poczułam, że coś pięknie pachnie. Rozejrzałam się i zauważyłam, że nadal mam na sobie bluzę Harry'ego. Podsunęłam ją bliżej nosa i zaciągnęłam się zapachem. To był słodki, męski zapach.

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Zasnęłam wczoraj na kanapie. Jęknęłam i zdecydowałam się wstać. Szturchnęłam dłonią szklankę z wodą, która upadła na podłogę i się rozbiła.
- Megan wszystko w porządku? - usłyszałam głos zza drzwi  i już wiedziałam kto to.
Wstałam i podeszłam do drzwi.
- Hej Brenda - wpuściłam ją do środka.
- Hej Meg co się stało? Słyszałam jak coś upada.
- Oh, przypadkowo przewróciłam szklankę.
- Wiesz która jest godzina?
- Hmm... nie? - powiedziałam patrząc za okno, było dość jasno.
- Już jest południe. Musisz iść do pracy!
- Cholera! - krzyknełam i ruszyłam do pokoju.
- Posprzątam Ci trochę.
- Dzięki skarbie - powiedziałam zamykając za sobą drzwi.
Gotowa byłam w swoim rekordowym czasie. Założyłam czerwony top, dżinsy, które z lekka musiałam naciągnąć na siebie gdyż są za małe.
Pojechałam do miasta. Zaparkowałam przed swoim sklepem i weszłam do środka.
- Hej Megan - Andrea, jedna z moich pracowników powiedziała do mnie gdy przechodziłam do swojego biura znajdującego się na samym końcu.
Usiadłam za biurkiem patrząc na wszystkie rzeczy, które znajdowały się na moim biurku. Wszędzie leżały rachunki lecz w oczy rzucił mi się jeden list.
Otworzyłam go i zaczęłam czytać. Wytrzeszczyłam oczy a moje tętno przyśpieszyło. Czytałam go kilka razy nie wierząc własnym oczom. Odsunęłam krzesełko i wybiegłam z gabinetu krzycząc i machając dłońmi w powietrzu.
- Co się stało? - Andrea i Charlotte powiedziały jednocześnie.
Wszystko co przez chwilę mogłam zrobić to tylko stać w miejscu i uśmiechać się jak głupia. Dziewczyny wyrwały mi z ręki papier i zaczęły go przeglądać. We trójkę krzyczałyśmy i skakałyśmy z radości.
- Nie mogę uwierzyć, że zostałaś zaproszona do zaprezentowania swojej kolekcji w tego rocznym Fashion Show! - Andrea krzyknęła i obie przytuliły mnie.
- Ja też nie mogę uwierzyć. Całe życie czekałam na taką okazję - powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha.
- Zasługujesz na to. Pracowałaś bardzo ciężko i w dodatku robisz to świetnie.
- Dzięki dziewczyny - powiedziałam
Andrea wręczyła mi list i znów go czytałam. Oczami zjechałam trochę niżej i przeczytałam : Zbiór nowych kolekcji przed show".
Spojrzałam na kalendarz i zdałam sobie sprawę, że miałam tylko dwa tygodnie aby zaprojektować nową kolekcję na Wiosnę przed Show. Moje serce zaczęło bić szybciej na co przeczesałam dłonią włosy z frustracji.
- Co sie stało? - Andrea zapytała widząc moją panikę na twarzy.
- Mamy przyjść z nową kolekcją w dwa tygodnie.
- Co? Dwa tygodnie? To niemożliwe!
- Muszę to zrobić jeśli chcę wystąpić w tym pokazie mody - powiedziałam i ruszyłam znów do swojego biura.

Schowałam głowę w dłoniach. Miałam bardzo mało czasu. Muszę zrezygnować.
Przestań Megan! Uda Ci się. Musisz tylko ciężko popracować przez te dwa tygodnie.
_ _ _ _ _ _ _ _ _

- Dlaczego nie mogę tego zrobić! - krzyknęłam do siebie zwijając kolejny kawałek papieru w kulkę.
Westchnęłam i oparłam się na krześle.
Spojrzałam na zegarek, była już 23.00. Spędziłam nad tym dziesięć godzin i wszystko co mi się udało wymyślić to tylko trzy projekty. Nie jestem w stanie tego skończyć na czas.
- Co ty tu do cholery jeszcze robisz? - Usłyszałam ochrypły głos, podniosłam głowę i zobaczyłam ciemną sylwetkę w moich drzwiach. Było ciemno i nie wiedziałam kto to.
Zrobił kilka kroków w przód i teraz mogła zobaczyć kim była ta osoba. Jęknęłam i znów oparłam się o fotel.
- Czego chcesz?
- Chcę dowiedzieć się dlaczego wciąż tu siedzisz a nie odpoczywasz w domu? - Harry powiedział trochę poirytowany.
- Skąd wiesz gdzie pracuje?
- Nie zmieniaj tematu. Odpowiedz mi na pytanie.
Kiedy otworzyłam oczy spotkałam się tymi jego pięknymi, zielonymi oczami. Przełknęłam ślinę i zaczęłam się denerwować ponieważ był za blisko.
- Ja...ja... - Jęknęłam na co Harry się cofnął.
- Ty co Megan? Powinnaś być w domu i odpoczywać - powiedział siadając na jednym z krzeseł w rogu biura.
- Muszę pracować - powiedziałam odwracając się do mojego szkicu.
- Mówiłaś, że będziesz o siebie dbała.
- żyję czy nie?
- To w takim razie co jest ważniejsze od zdrowia i dziecka?
- Pokaz mody.
- Co?
- Muszę wymyślić zupełnie nową kolekcję w dwa tygodnie. W ciągu tych dziesięciu godzin udało mi się tylko trzy normalne naszkicować. - krzyknęłam do niego chowając twarz w dłonie.
Słyszałam jak wstaje i podchodzi do mojego biurka. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Dlaczego nie pójdziesz do domu i nie odpoczniesz. Może ze świeżym umysłem będziesz wstanie jutro wymyślić nowe kreacje.
- Nie mogę.
- Proszę Megan, Proszę - powiedział z miną kotka.
- Naprawdę muszę to skończyć.
- Nie rób tego dla mnie tylko dla dziecka - błagał
- Proszę Cię nie rób mi tego - powiedziałam.
Ja wiedziałam, ze muszę dbać i siebie i o dziecko ale przecież to też było ważne.
- Nie zmuszaj mnie do tego... - Harry powiedział patrząc na mnie.
- Co zrobisz? - powiedziałam przechylając głowę na bok.
Harry podszedł do mnie delikatnie zarzucił mnie sobie na ramię. Wziął moją torebkę i ruszył.
- Harry Styles Postaw mnie w tej chwili - krzyknęłam na niego waląc go pięściami w plecy.
- Idziesz do domu odpocząć - powiedział gasząc światło w moim biurze.
- Puść mnie ty nachalny, irytując, bez kontroli człowieku. - krzyknęłam gdy wyszedł ze sklepu.

Położył mnie na siedzeniu pasażera i usiadł za kierownicą.
- Nie chce jechać do domu. Muszę dokończyć projekty. - protestowałam
- Kto powiedział, że zabieram Cie do domu? - powiedział ruszając w przeciwnym kierunku od mojego mieszkania.

Czy on zamierza mnie porwać?
_______________________
| ASK | - jeśli masz pytanie odnoście bloga podpisz o jaki blog Ci chodzi <3
KOMENTUJCIE <3333

piątek, 18 października 2013

Rozdział 4

Siedziałam na kanapie czekając aż Harry wróci... To siedzenie w miejscu mnie już nudziło. Wstałam i zaczęłam chodzić w kółko. Gdzie on mógł pójść? A jak coś mu się stało? Jaka ja jestem głupia! W taką ulewę wypuściłam go po frytki. Te jego głupie ale za razem wspaniałe oczy sprawiały wrażenie, że był w stanie zobaczyć całą drogę do mojej duszy. Dlaczego jestem taka słaba? Nadal chodziłam w tę i z powrotem po salonie i nagle usłyszałam kroki za drzwiami. Pobiegłam do nich i otworzyłam je widząc przed sobą Harry'ego lekko mokrego trzymającego torbę z McDonald'a. Zamknął parasol i wręczył i papierową torbę. Otworzyłam ją i poczułam niebiański zapach frytek. Wyciągnęłam dwie frytki i włożyłam je do buzi. Umm cudowny smak.
- Spokojnie to dla ciebie nikt Ci tego nie zje - Harry zaśmiał się siadając obok mnie na kanapie.
Zignorowałam go i zaglądnęłam głębiej do torby i zauważyłam, że kupił trzy razy duże frytki dla mnie. Moje oczy rozszerzyły się na alarm, ponieważ wiedziałam, że to straszne. Mimo to nie mogłam się powstrzymać bo czułam się szczęśliwa w końcu je jedząc. Nadal chrupałam je i wtedy uświadomiłam sobie, że faktycznie byłam głodna.
- Przepraszam - powiedziałam z pełną buzią a on tylko się uśmiechnął
- W porządku widać, że jesteś bardzo głodna.
- Na prawdę nic nie jadłam przez cały dzień ponieważ dziecko mi nie pozwalało. Z wyjątkiem tego - powiedziałam przegryzając frytki
- Więc lepiej jedz abyś ty i dziecko nie umierali z głodu - powiedział popychając kolejną paczkę frytek do mnie.
Uśmiechnęłam się i nadal jadłam. On tylko siedział przyglądając mi się z uśmiechem na twarzy. Starałam się go ignorować i kontynuować jedzenie ale po chwili irytował mnie.
- Chcesz coś powiedzieć? - zapytałam patrząc na niego na co się lekko wystraszył.
- Nie ja tylko myślałem.
- Myślałeś jak pozbyć się mnie i dziecka? - zapytałam
- Nigdy. Proszę nie myśl sobie w ten sposób - powiedział przeczesując dłonią włosy.
Nie odpowiedziałam mu tylko dalej jadłam. Nie mogłam się powstrzymać ponieważ to było takie pyszne.
- Chcesz?
- Oczywiście - powiedział chwytając frytkę.
Harry i ja siedzieliśmy i czasami rozmawialiśmy o przypadkowych rzeczach aż skończyliśmy jeść.
- Powinienem już iść - Harry powiedział spoglądając na zegarek.
Spojrzałam za okno i nadal padało.
- Na pewno? Ulewa jest mocna. Gdzie masz samochód?
- W parku. Mogę pożyczyć parasol?
- Dlaczego nie możesz zostać na noc? -  powiedziałam a on spojrzał na mnie w szoku.
- Słucham?
- Dlaczego nie możesz zostać na noc. Spać na kanapie?
- Hmmm... jesteś pewna? - zawahał się
- Nie martw się utrzymam ręce przy sobie - zażartowałam uśmiechając się.
- Dzięki Megan - powiedział a ja wstałam w stronę korytarzy po koc i poduszkę.
Położyłam rzeczy na kanapie i ruszyłam do swojego pokoju.
- Um Megan? - usłyszałam wołanie Harry'ego i odwróciłam się.
- Tak? - zapytałam i widziałam, ze robi kilka kroków w moją stronę.
- Dobranoc - powiedział całując mnie w policzek i dotknął lekko mojego brzucha.
- Dobranoc - Powiedziałam gdy wchodziłam do swojego pokoju.
_ _ _ _ _ _ _

Nie ma to jak poranne słonce, które budzi mnie z rana. Jęknęłam i przewróciłam się na drugą stronę. Mój żołądek podskoczył na co otworzyłam oczy. Wyskoczyłam z łóżka z jedną ręką na ustach a drygą łapiąc włosy przed kiblem.
- Megan? - słyszałam jak Harry mówi.
- Coś się stało? - zapytał z niepokojem na co pokręciłam głową.
- Na pewno? - zapytał ponownie głaszcząc moje plecy.
Nie odpowiedziałam mu tylko znów zwymiotowałam. Kiedy w końcu poczułam sie lepiej wstałam.
- Cholera poranne mdłości - podeszłam do umywalki.
- Coś się stało? Jesteś chora?
- Nie to tylko poranne mdłości - zapewniłam go płucząc usta.
- Jest coś o co muszę się martwić? Czy to normalne? - spytał z niepokojem stoją w drzwiach.
- W porządku naprawdę - powiedziała gdy wychodziłam z łazienki.
- Chcesz abym zrobił Ci śniadanie? - spytał uśmiechając się
- Tak oczywiście - powiedziałam siadając na kanapie
Wyczułam gotowanie się jajek na co mój żołądek zaburczał.
Po chwili na tacy przed soba miałam jajka, bekon i tosty francuskie.
- Smacznego
- Wow dzięki
- Nie ma problemu. Nie chcę aby dziecko umarło z głodu - powiedział patrząc na mnie.
Wzruszyłam ramionami i rozpoczęłam jedzenie. Jęknęłam czując ten przepyszny smak.
- O mój boże jakie to jest dobre.
- Teraz?
- Tak chcesz spróbować? - nałożyłam na widelec kawałek jajka i podałam mu
Spodziewałam się, że weźmie go ode mnie ale on pochylił się do przodu i zjadł.
- hmm na serio jest dobre.
- Gratulacje dla szefa kuchni.
- Tak. Dobra robota Harry - powiedział do siebie.
Skończyłam jeść.
- Dziękuję - powiedziałam do niego.
- Proszę bardzo. Mam nadzieję, ze jesteś zadowolona.
- Ty nic nie jesz?
- Nie jem śniadań.
Włączyłam telewizję i oglądałam jakiś program. Wiedziałam, ze jakikolwiek ruch w tej chwili spowoduje to,że go zwrócę.
Więc po prostu siedziałam w jednej pozycji dopóki on nie przysiadł się do mnie.
- Co robisz dzisiaj? - zapytałam przerywając ciszę.
- hmmm mam nagranie dzisiaj.
- Nie musisz już iść?
- Chcesz abym wyszedł? - zapytał odwracając się do mnie z uśmiechem.
- Nie... tak tylko pytam.
- W porządku tylko muszę zadzwonić do Louis'a. - powiedział wyciągając telefon.
Co się dzieję? Z jakiegoś powodu naprawdę chciałam aby został ale wiedziała, że to jego praca.
Przyciszyłam trochę telewizję aby więcej słyszeć.
- Hej Lou. O której jest ta sesja nagraniowa?
- Co tak dziwnie?
- Nie nie wiem co Simon powiedział po prostu chcę potwierdzić godzinę.
- Dlaczego?... Uhh..
- Padał deszcz więc zatrzymałem się u przyjaciółki.
- Megan...
- Tak to ona - ta odpowiedź mnie zaskoczyła... czyli Louis wiedział o mnie.
- Co ty mówisz .. nie
- Tak jestem pewien.
- Zobaczymy się później narka - powiedział i odłożył telefon.
Podszedł do kanapy.
- Mam tam być o 15.
- Nie miałam na myśli tego, żebyś już szedł. Wiem, że to twoja praca i nie chcę abyś miał problemy - tłumaczyłam się
- Oh ja Cię tylko drażnię zrelaksuj się - powiedział głaszcząc mnie po ramieniu.
Przesunęłam się lekko na kanapie aby zrobić mu miejsce ale to był błąd. Czułam śniadanie w gardle.
Nie podobało mi się to, że Harry po raz drugi będzie świadkiem  tego co rano.
Harry złapał mnie i szybko zaprowadził do łazienki trzymając moje włosy.
- Wszystko w porządku? - zapytał gdy byłam pochylona nad kiblem.
Czułam się winna ponieważ jego starania zwróciły się. Uniosłam palec aby poczekał. Delikatnie gładził moje plecy przypominając mi o swojej obecności i jakby mówiąc " W porządku jestem tutaj ".
Kiedy już było po wszystkim opadłam na tyłek. Harry podał mi szczoteczkę a ja leniwie umyłam zęby.
- Dasz rade wrócić do pokoju? - Harry spytał kucając aby mógł mi spojrzeć w oczy.
- Pozwól mi spróbować - powiedziałam chwytając jego wyciągniętą dłoń.
Ku mojemu zdziwieniu nie byłam w stanie wstać i znów upadłam na podłogę. Oparłam głowę o ścianę.
Harry chwycił mnie za ramiona i wyniósł mnie z łazienki. Trzymałam dłonie na brzuchu lekko go gładząc.
Położył mnie na łóżku. Poczułam jak łóżko lekko się ugina.
- Masz napij się wody - powiedział podając mi szklankę.
- Dziękuję - wzięłam łyk i znów opadłam na kanapę.
- Czy to jest aż tak złe? - Zapytała kładąc szklankę na stoliku.
- Przerażające za każdym razem.
- Często Ci się to zdarza?
- Codziennie rano.
- Nie ma sposobu aby to powstrzymać?
- Nic mi o tym nie wiadomo - odpowiedziałam senna
- Musisz się wyspać. Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli użyję twojego komputera?
- Jasne, że nie - odpowiedziałam gdy pocałował mnie w czoło.
Chciałam się obudzić i na niego ale czułam, że zapadam głębiej w sen. Moje powieki były zbyt ciężkie aby je otworzyć.
_ _ _ _ _ _ _

Obudziłam się i zauważyłam Harry'ego siedzącego na łóżku, wzrok miał skupiony na ekranie mojego laptopa klikając co jakiś czas. Było mi gorąco ponieważ Harry otulił mnie kocami aż po szyję.
Próbowałam się z nich wydostać przez ci Harry spojrzał na mnie.
- Hej jak się czujesz?
- Gorąco - jęknęłam
- Chodziło mi o nudności - roześmiał się
- Lepiej... trochę głodna jestem.
Kiwnął głową i odwrócił się do laptopa. Przez ramię zaglądałam co robi.
- Na co się gapisz? - zapytałam na co się wystrzały i dźgnął mnie łokciem w brzuch. Co spowodowało, ze opadłam na łóżko.
- O cholera. Megan wszystko w porządku?
- Uhh - jęknęłam trzymając się za brzuch
- Wszystko w porządku.
- Myślę, że...
- Wszystko w porządku z dzieckiem.
- Myślę, że nie boli nic.
- Na pewno?
- Tak Harry.
Stanął u stup łóżka i patrzył na mnie. Jego twarz wyrażała emocje strachu i nie mogłam się przez to powstrzymać od śmiechu.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał zaskoczony
- Twoja twarz- powiedziałam między atakiem śmiechu
- Jestem zaniepokojony.
- Czuję się dobrze - powiedziałam
Patrzyłam na niego zastanawiając się o czym myśli.
Naglę uklęknął przy łóżku i podniósł mnie z niego w stylu ślubnym. Dopiero po chwili mój umysł zaczął przetwarzać to co się dzieje.
- Harry co ty robisz?! Puść mnie!
- Zabieram Cię do szpitala.
- Za co do cholery?
- Muszę sprawdzić czy wszystko w porządku - powiedział kiedy zbliżył się do drzwi.
- Jest w porządku... - powiedziałam podkreślając każde słowo
- Potrzebuję drugiej opini.
- Gdzie idziesz jej szukać?
- Do szpitala - powiedział kierując się do samochodu.
- To oburzające - powiedziałam gdy opuścił mnie na siedzenie pasażera.
_ _ _ _ _ _ _ _

- Jesteś już spóźniony - powiedziałam patrząc na zegar.
- W porządku - odpowiedział gdy czekaliśmy na wyniki badań.
- To nie było konieczne.
- Było - powiedział patrząc na lekarza.
- To jest żenujące.
- Nie musisz się wstydzić Megan - usłyszałam czyjś głos.
- Przepraszam.
- Więc co jest panie doktorze - Harry zapytał
- Wszystko jest normalnie, nie musisz się niczym martwić - lekarz odpowiedział
- Mówiłam Ci, że to nie jest konieczne - mruknęłam pod nosem a Harry posłał mi grymas.
- Oczywiście uważaj na siebie - doktor powiedział opuszczając nas.

- Mówiłam Ci, że jest w porządku.
- Musiałem się upewnić, że dziecko jest zdrowe.
- To było tylko drobne uderzenie, nic wielkiego.
- A co jeśli to małe uderzenie miałoby wpływa na rozwój oka? Ramienia? Nogi? Ucha?

Szliśmy w kierunku samochodu. Będą na parkingu mój żołądek zaburczał na co odwróciłam się rumieniąc. Harry spojrzał na mnie dziwnie i wzruszył ramionami.
Wsiedliśmy do samochodu.
- Nie ma chwilowo czasu Cię nakarmić musimy pędzić do studia - powiedział ruszając autem.
- Nie musisz mnie karmić sama sobie coś zrobię.
- Muszę być w studiu za 5 minut.
- Więc co zamierzasz zrobić?
- Zamierzam zabrać Cię ze sobą do studia nagraniowego gdzie Cię nakarmię i poznasz resztę zespołu.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami. Chciał mnie zabrać do studia? Do swojego miejsca pracy?Chciał abym poznała resztę zespołu?
Już chciałam zaprotestować ale uniósł dłoń aby mnie powstrzymać.
- Przestań. Nie możesz sama prowadzić.
Chciałam coś zjeść i poznać chłopców...
Spojrzałam w dół i zorientowałam się, ze nadal byłam w piżamie. Oh nie... no super...
____________________________________
Awww *___* Hazza jest słodki <3 huehuehue :D
KOMENTUJCIE <3

http://ask.fm/CharmingDreams



poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 3

Dotarłam do domu z oczami pełnymi łez. To pewnie przez hormony albo i nie. Jak Harry śmie coś takiego mówić o mnie. To, że raz zrobiłam to z nim, przypadkowym chłopakiem nie znaczy, że zawsze tak robię. Jeszcze stwierdził, że mówię mu to bo jest sławny. Nie obchodzą mnie te jego cholerne pieniądze. Chciałam tylko aby wiedział o tym a jeśli by chciał to mógłby mi tylko pomóc przez to przejść ale po dzisiejszym dniu widać, że nie chce mieć z tym nic wspólnego. Oparłam się o drzwi wpatrując się w sufit nie wiedząc co teraz zrobić.
Aborcja.. nie nie ma takiej opcji. Nie chcę też aby dziecko miało rozbitą rodzinę. Aby nie wiedziało kto jest ojcem. To byłoby nie sprawiedliwe dla niego lub niej. Poszłam na kanapę i znów się położyłam. Czego ja się spodziewałam. Może tego, że oświadczy mi się? To, że chciałby uznać to dziecko?
Nieświadomie położyłam dłoń na brzuchu myśląc o dziecku. Nie chciałam aby dziecko miało tylko jednego z rodziców. Wiedziałam, że opcją była jeszcze adopcja ale nie ja tak nie chcę. Ono jest moje.
Dlaczego muszę podjąć taką trudną decyzję? Nagle mój żołądek wydał dziwny odgłos i przypomniałam sobie, że zwymiotowałam wszystko co jadłam wczoraj.
Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie ulubioną kanapkę. Wyłożyłam ser, szynkę. Nałożyłam na chleb i włożyłam do tostera.
W chwili gdy wyciągałam już gotowy posiłek zapach szynki uderzył moje nozdrza. Szybko schyliłam się nad zlewem ponieważ wiedziałam, że nie dotrę do łazienki. Jedną dłonią trzymałam włosy... czułam się okropnie.
Serio? Nie byłam w stanie zjeść swojej ulubionej kanapki? Co ja mogę w ogóle jeść?
Nagle poczułam smak frytek w ustach. Tłuste, smażone, słone fryty były by najlepsze. Teraz tylko to chcę jeść.
- Czy chcesz abym była gruba - powiedziałam do mojego brzucha i udałam sie do salonu kładąc się ponownie na kanapę.
Nie chcę jeść frytek... nie obchodzi mnie to,że zachoruję od czegoś innego ja po prostu nie chcę jeść fastfoodów. Włączyłam telewizor i oglądałam go aż do kolacji. Spojrzałam na zegarek i zastanawiałam się co miałam zamiar zjeść. Przez ten cały czas myślałam tylko o dużym pudełku frytek.
Westchnęłam i postanowiłam po prostu znaleźć coś co zastąpi frytki. Nie będę głodować ale też nie mam zamiaru przytyć. Ale z dzieckiem w drodze tłuszcze są coraz bardziej nieuniknione.
Chwyciłam klucze ze stolika i wyjrzałam za okno. Padało... nie to była ulewa. Jęknęłam i odrzuciłam kluczyki z powrotem. Po prostu super... Dlaczego teraz musi akurat padać. Wiedziałam, ze nie byłam zła na te wszystkie rzeczy tylko na mnie i Harry'ego. Dlaczego nie posłuchałam sumienia które mówiło mi abym nie szła z nim na tyłu klubu? Dlaczego podjęłam taką decyzję by powiedzieć Harry'emu o dziecku i skończyć jako dziwka i oszustka?
To moja wina, że znajduję się w tym całym bałaganie, moja wina, że muszę podjąć taką ważną decyzję i moja wina czy dziecko kiedykolwiek pozna ojca.
Wyglądałam przez okno obserwując krople deszczu wciąż myśląc o dziecku. Mój żołądek ponownie zaburczał bo byłam cholernie głodna.
Kontynuowałam oglądanie telewizji próbując zignorować głód. Nagle po mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam z kanapy i udałam się do wejścia. Deszcz nadal padał więc zastanawiałam się kto to może być. To na pewno nie Brenda na nią jest za wcześnie. Byłam jeszcze w pracy.
Otworzyłam drzwi a mój żołądek momentalnie skręcił się i to w dodatku nie z nudności...
W progu stał Harry cały mokry od deszczu. Był w tym samym ubraniu co wcześniej. Co on tu robi?
- Hej Megan - przywitał się patrząc w dół.
- Hej
- Mogę wejść? - spytał spoglądając na mnie. Widziałam smutek w jego oczach.
- To zależy czy zamierzasz znów mnie wyzywać od dziwek czy twierdzić, że lecę na twoją sławę.
- Nie. Słuchaj naprawdę jest mi przykro z tego powodu ale możemy pogadać w środku.
- Dobrze... - mruknęłam wpuszczając do domu.
Stał w drzwiach a ja poszłam po ręczniki i czyste ubrania. Na szczęście miałam jeszcze kilka ubrać Andrew'a. Mojego byłego.
Wróciłam do niego i dałam mu ciuchy
- Łazienka jest na końcu korytarza. Pierwsze drzwi na lewo - powiedziałam siadając na kanapie.
Poszedł do łazienki a ja próbowałam się skupić na filmie.
Po około 15 minutach Harry przyszedł do mnie z powrotem. Wyglądał pięknie w tych dresach. Wyłączyłam telewizję i pokazałam mu aby usiadł obok mnie.
- Po pierwsze skąd wiesz gdzie mieszkam? - zapytałam prosto z mostu.
- śledziłem Cię z parku aż dotąd. Martwiłem się o ciebie bo byłaś zła i mogłaś sobie coś zrobić po drodze z nieuwagi.
- Cóż jak widać nadal żyję ale dzięki - powiedziałam przykrywając brzuch poduszką.
- Przepraszam za to co powiedziałem wtedy. Nie chciałem ciebie nazwać dziwką gdy pytałem Cię o ojca dziecka. Byłem w szoku i nie myślałem trzeźwo.
- Jasne...
- Przepraszam. Zresztą poszedłem za tobą do domu i stałem na zewnątrz aby upewnić się, że jest z tobą w porządku... - urwał jakby chciał coś dodać.
- I... ?
- I idąc za tobą i stojąc po domem zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę dbam o bezpieczeństwo twoje i tego dziecka.
- Więc o co Ci chodzi?
- Chodzi mi o to, że choć jestem przerażony tym, że mam zamiar zostać ojcem to zależy mi na tym dziecku a co najważniejsze na jego matce. Przede wszystkim chcę być częścią jego życia. - powiedział chwytając moje dłonie.
Spojrzałam na niego zaskoczona tym co powiedział. "moje dziecko" Oznaczało to, że zaakceptował ten fakt.
- Dziękuję - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się do niego.
Odwzajemnił gest.
W tym momencie byłam szczęśliwa że miałam wsparcie od ojca dziecka. Nie muszę się martwić, że dziecko będzie miało ojca.
Jak na zawołanie mój żołądek zaburczał naprawdę głośno. Zarumieniłam się i odwróciłam głowę.
- Nic nie jadłaś?
Mój żołądek warknął ponownie.
- Megan spójrz na mnie- kazał mi spojrzeć na siebie.
- Jadłaś czy nie?
- Nie
- Dlaczego?
- Nie jestem głodna - skłamałam
- Twój żołądek wydaje głośne odgłosy prosząc o jedzenie a ty mi mówisz, że nie jesteś głodna?
- Nie
- Cholera Megan! Głodzisz siebie i dziecko w ramach kary za to co powiedziałem wcześniej? Jeśli chcesz kogoś ukarać to ukarz mnie... - powiedział biorąc ponownie moje dłonie
- To nie przez ciebie idioto
- A przez co? Jest dziewiąta godzina więc musi być powód czemu nie jadłaś.
- Nie mogę, okej?
- Co to znaczy "nie mogę"?
- Nie mogę nic jeść! Wszystkiego co jest w mojej lodówce. Kiedy próbowałam iść na zakupy zaczął padać deszcz.
- Co? Czekaj, kobiety mają w ciąży zachcianki? Na co masz ochotę? - spytał
- Nie chcę jeść tego na co mam ochotę.
- Megan nie możesz być egoistką. Musisz jeść. Nie jesz już tylko dla siebie ale teraz też dla dziecka. Nie będziesz mi tu mdlała tylko dlatego, że nie chcesz jeść. - ostrzegł patrząc mi prosto w oczy.
- Nie - powiedziałam uparcie
- Na co masz pragnienie. Proszę powiedz mi. - błagał. Te zielone oczy były takie piękne, że nie mogłam mu odmówić.
- Frytki - powiedziałam mu zakrywając twarz poduszką.
Poczułam jak kanapa się unosi więc zobaczyłam co się dzieje. Harry wstał i ruszył do drzwi.
- Gdzie idziesz? - zapytałam wstając
- Idę po jedzenie dla naszego dziecka - powiedział chwytając parasol i swój portfel.
- Ale... - zaczęłam ale było już za późno ponieważ wyszedł.
________________________________________
Komentujcie a nowy rozdział pojawi się już niedługo :D

piątek, 11 października 2013

Rozdział 2

1 miesiąc później...

Czułam się okropnie ponieważ Brenda trzymała mnie za włosy podczas gdy ja wymiotowałam do kibla. Spuściłam wodę, wstałam aby umyć usta i pozbyć się tego okropnego posmaku.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? - spytała patrząc na mnie z niepokojem.
- Czuję się dobrze to tylko zatrucie pokarmowe - zapewniłam ją
- Ale ty już piąty raz zwymiotowałaś. Musisz iść do lekarza - doradziła a ja machnęłam na nią ręką.
- Nic mi nie jest... Ja po prostu muszę kupić sobie jakieś leki na zatrucie.
- Czy to na pewno zatrucie?
- Najprawdopodobniej. Albo coś innego... - wzruszyłam ramiona ponownie kładąc się na kanapie.
- Wciąż jesteś tak samo uparta jak zawsze. Masz 23 lata i kiedy masz zamiar zacząć dbać o siebie? - Spytałam przykrywając mnie kocem.
- Przecież wciąż żyję - powiedziałam na co przewróciła oczami.
Przykryłam dłonią oczy. Ja nienawidzę być chora. Okropne uczucie.
- Muszę iść do pracy Zobaczymy się później. Daj mi znać jeśli będziesz czegoś potrzebować - powiedziała całując mnie w czołu a następnie kierując się do drzwi.
Musiałam zająć się czymś ponieważ nie miała co robić w domu oprócz ciągłego latania do łazienki.
Udałam się do pokoju w celu ubrania się. Jeśli chcę się poczuć lepiej muszę kupić sobie jakieś leki. Ubrałam się, chwyciłam kluczyki i ruszyłam do drzwi.
Szłam ulicą w stronę drogerii myśląc jaki lek może mi pomóc. Podchodząc do apteki jakiś dzieciak we mnie wpadł na co prawie straciłam równowagę. Pokręciłam głową, dzieci...
Podeszłam do regału mijając tampony i podpaski. Zatrzymałam się i liczyłam moje dni.
Bez względu na to ile razy już liczyłam wychodziło mi ponad 28 dni...
Cholera to nie grypa... Mój umysł cofnął się do nocy z klubu ponieważ po tym nie spałam z nikim.
O nie tylko nie to. Podeszłam do testów i szukałam najlepszych. To nie może być prawda. Pewnie coś źle policzyłam. Muszę to lepiej sprawdzić.
Wzięłam kilka i poszłam do kasy. Drogę do domu przebyłam w rekordowym tempie. Rozstawiłam wszystko na stoliku i udałam się do łazienki. Zapoznałam się z instrukcją i nasikałam na pasek. Musiałam odczekać kilka minut na wynik. Jedna linia znaczy "nie" a dwie "tak".
Nie byłam w stanie wysiedzieć i czekać na wynik więc poszłam do salonu po resztę testów i wykonałam wszystkie. Czekałam tylko 3 minuty a wydawałoby się, że aż 3 godziny.
Gdy czas minął zamknęłam oczy i podeszłam do pierwszego testu. Podniosłam go mając nadal zamknięte oczy ponieważ boję się wyniku. Co mam zrobić jeśli okaże się, że jednak jestem w ciąży? Nie wiem nic o byciu matką ani o rodzicielstwie...
Wzięłam trzy głębokie wdechy i otworzyłam oczy. Skupiłam się i ujrzałam dwie kreski...
Nie chcę wierzyć, że to prawda... obejrzałam wszystkie testy i to samo. Cholera... czułam jak uginają mi się kolana i upadam na ziemię. Schowałam twarz w dłoniach. Nie było dobrze...
Co ja teraz zrobię? Nie miałam problemu z pieniędzmi ponieważ jestem projektantką mody i mam własny salon odzieżowy. Co mam teraz zrobić? A Harry? Kto mu powie? Ja? Zniszczę mu życie...
Rozejrzałam się wokół i dostrzegłam, że nadal byłam w łazience na podłodze. Wstałam i wrzuciłam wszystkie testy do kosza i umyłam dłonie przed pójściem na kanapę.
Co miałam zrobić? Aborcja nie było żadną opcją. Jęknęłam i rzuciłam się na poduszki.Wpatrywałam się w sufit i zastanawiałam się co teraz?
Chciałam powiedzieć Harry'emu. Nie ważne czy to zaakceptuje ale ważne aby o tym wiedział. Poszłam do pokoju i poszukałam kartki, którą dał mi w klubie.
Na szczęście nie wyrzuciłam jej. Wzięłam ją do ręki i chwyciłam telefon aby wybrać numer. Dzwoniłam około 7 razy i nic. Gdy chciałam zrezygnować i już się rozłączyć on odebrał.
- Halo - jego znajomy, chrapliwy głos
- Hej Harry tu Megan
- Megan? Megan z klubu, której kupiłem colę bo nie chciała pić alkoholu? - zachichotał
- Tak to ja.
- Oh okej. Co tam u ciebie kochanie? Czekałem aż zadzwonisz.
- Przepraszam byłam trochę zajęta ostatnio.
- Więc teraz dzwonisz po drugą rundę? - Zapytał i wiedziałam, że się uśmiecha.
- Nie ty napalony kretynie. Musimy pogadać...
- Uh... Nie brzmi to dobrze ale okej. Co powiesz na kawę później? - myślałam, że będę miała więcej czasu na przemyślenie co mu powiedzieć i jak...
- Megan jesteś tam? - zapytał i zdałam sobie sprawę, że nie odpowiedziałam mu.
- Tak, tak jestem. hmmm... później okej.
- Super napiszę Ci szczegóły miejsca spotkania - powiedział podekscytowany
- Jasne do zobaczenia - powiedziałam i zakończyłam rozmowę rzucając się na łóżko.
_ _ _ _ _ _ _ _

Byłam przed Starbucks gdzieś w mieście czekając na Harry'ego. Głupio mi było bo wyglądałam jak zagubiony szczeniak. Nagle poczułam ramię owijające się w okół mojej talii. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego w niebieskiej koszuli a pod nią biały podkoszulek. Włosy miał rozwiane ale i tak wyglądał seksownie. Uśmiechnął się do mnie. To nie był ten zwykły uśmiech. To był szczery... ukazywał jego słodkie dołeczki.
- Hej - przywitał się i pocałował mnie w policzek.
- Hej. Weźmiemy kawę i przejdziemy się do parku aby pogadać? -- zaproponowałam
- Oczywiście.
Wybrałam beztłuszczowej Vanillia Latte a on zwykłą białą.
- To jak się masz? - zapytałam go gdy czekaliśmy na zamówienie.
- Dobrze. Pracujemy nad nową płytą i nie mogę się doczekać aż wszyscy ją usłyszą - wziął nasze napoje
- Świetnie. Pisaliście sami te piosenki? - zapytałam biorąc od niego kawę.
- Tak a nawet Ed Sheeran nam pomagał w kilku. - uśmiechnął się do siebie wyraźnie dumny z ciężkiej pracy.
Wyszliśmy ze Starbucks'a i ruszyliśmy do parku, który był na przeciwko. Znaleźliśmy wolną ławkę. Park był piękny, wiosna wyglądała cudownie.
- Więc o czym chcesz pogadać? - zapytał a moje tętno podskoczyło.
- Hmmm... Nie jest mi to łatwo powiedzieć... to... - powiedziałam trzymając kawę w dłoni.
- Prosto z mostu - powiedział biorąc łyk gorącego napoju.
- Jestem w ciąży. - powiedziałam klepiąc go po plecach starając się mu pomóc nie udusić.
- W ciąży? - zapytał
- Tak. Robiłam testy i wyszły pozytywne.
- Jesteś pewna? - spytał wstając. 
- Wszystko co musiałam zrobić to nasikać na patyczek, nikt nie jest taki głupi aby zrobić to źle. - powiedziałam patrząc na niego
- Czy na pewno jest moje?
- Próbujesz mi powiedzieć, że jestem dziwką, że śpię z każdym przypadkowym człowiekiem?
- Nie mówię, ze jesteś dziwką tylko, że mogłaś spać z kimś innym. Teraz po prostu przychodzisz do mnie mówiąc mi to może dla tego, że jestem sławny. - wyjaśnił a ja byłam co raz bardziej zła.
- To oczywiste, że nie chcesz się w to angażować to był straszny błąd. - powiedziała zabierając swoje rzeczy.
- Megan nie rób tego. Po prostu muszę być ostrożny.
- Wiesz co? Na prawdę miło wiedzieć co o mnie myślisz. Zapomnij o tym. Wiedziałam, że to będzie zły pomysł. Teraz po prostu chcę być z tym sama.
- Megan... - powiedział ale mu przerwałam
- Zapomnij o tym okej? Żyj swoim życiem i zachowuj się tak jakby to dziecko nie istniało. A tak na marginesie to nie spałam z nikim po tobie. - splunęłam na niego i odwróciłam się na pięcie aby odejść.
- Jak mam zapomnieć o tym, że mam dziecko - krzyknął za mną ale nie odwróciłam się...
___________________________________
Dodaję jak najszybciej :)) Cieszę się, że wam się podoba <33
Komentujcie :) Macie jakieś pytania? http://ask.fm/CharmingDreams
Kolejny za kilka dni xdd