piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 9

Patrzyłam na Zayn'a czekając na jego wytłumaczenie. Ale zamiast tego on tylko się odwrócił na korytarz i krzyknął "Znalazłem ją". Kilka sekund później w drzwiach pojawił się Harry, dysząc i lekko się uśmiechając.
- Przepraszam za spóźnienie doktorze - powiedział siadając obok mnie
- Myślałam, że miałeś coś do zrobienia - szepnęłam do Harry'ego
- Udało nam się przyśpieszyć.
- Brendy jeszcze nie ma.
- Och, nie martw się. Powiedziałem jej, że ja jestem w stanie przyjść. - powiedział, łapiąc mnie za rękę, która była na moim udzie.
Nienawidzę sie do tego przyznawać, ale gdy Harry trzyma mnie za rękę czuję się wspaniale. Byłam zachwycona, że był tu ze mną. Nie mogłam przestać sie uśmiechać. Gdy doktor rozmawiał z nami o dziecku i o tym jak i co ważne jest podczas ciąży, po prostu siedziałam i uśmiechałam się do niego.
Po rozmowie lekarz kazał mi się położyć na fotelu po czym dotykał mój brzuch. Harry nadal siedział na krześle, koncentrowałam się na nim aby nie czuć łaskotek wywołanych przez doktora.
Jego włosy były potargane, pewnie dlatego, że biegał po całym szpitalu. Miał na sobie białą koszulę i ciemne spodnie z beżowymi butami. Nadal nie mogę uwierzyć, że on tutaj jest.
Gdy lekarz skończył, przysunął monitor i poprosił Harry'ego aby usiadł bliżej. Harry podszedł i złapał mnie za rękę. Lekarz podniósł moją bluzkę i nałożyła mi na brzuch warstwę żelu.
Po włączeniu małego ekranu, położył mi coś na brzuchu. Na monitorze zaczął pojawiać się obraz. Po kilku sekundach z urządzenia zaczął wydobywać się dziwny odgłos na co Harry zaczął panikować.
- Co to za hałas? Coś się stało?
- Proszę się nie martwić, to bicie serca twojego dziecka - Doktor Andrews powiedział.
Słyszałam bicie mojego dziecka, po raz pierwszy!
Zawsze wiedziałam, że jestem w ciąży.. przez te hormony. Poranne mdłości i płaczki. Ale słysząc bicie serca mojego skarba to wydaje się bardziej realistyczne.
Jestem bardziej świadome, że coś we mnie rośnie. Lekarz przesunął skaner trochę w górę i zatrzymał.
- Widzisz ten mały orzeszek? - zapytał na co oboje kiwnęliśmy twierdząco głową. - To jest dziecko.
Harry i ja spojrzeliśmy na ekran. Była to najpiękniejsza rzecz na świecie. Odwróciłam się i przyglądałam się Harry'emu, który cały czas wpatrywał się w screena.
Widziałam łzy w jego oczach. Ścisnęłam go za rękę na co odwrócił się i spojrzał na mnie uśmiechnięty. Łza słynęła mi po policzku, więc wolną ręką ją wytarłam.
- To jest nasze dziecko - powiedział do mnie.
Lekarz powiedział nam, że wydrukował nam obraz USG dla nas a odebrać go możemy przy rejestracji. Zostaliśmy sami w pokoju abym mogła sie ubrać. Spojrzałam na lustro.. tusz spływał mi po twarzy więc udałam się do łazienki.
Kiedy już sie troszkę ogarnęłam, Harry i ja wyszliśmy z pokoju uśmiechając sie do siebie. Szłam szybciej chcąc dostać sie do recepcji jak najszybciej aby odebrać i zobaczyć zdjęcie mojego dziecka. Nagle poczułam jak Harry lekko mnie ciągnie i za rękę i ustawia tak abym na niego spojrzała. Owinął rękę wokół mojej talii a drugą ujął moją twarz. Schylił się i złożył słodki, miękki pocałunek na moich ustach. Byłam w szoku i na początku stałam nieruchomo. Moje oczy zaczęły się zamykać a ramiona owinęły się wokół jego szyi. Zorientowałam się, że całuję się z nim. Zaplątałam palce w jego włosach i przyciągnęłam go bliżej. Całując go czułam się jak w niebie. Odsunął się nadal trzymając moją twarz w dłoniach.
Gdybym miał miec dziecko z jakakolwiek dziewczyna na świecie cieszę się, ze padło na Ciebie. - pocałował mnie nie dając mi szansy chociaż na odpowiedź.
Uśmiechnięty odsunął sie, złapał za rękę i pociągnął w stronę recepcji. Gdy dotarliśmy do biurka cały czas rozmawiał z pielęgniarką aja stałam spokojnie obserwując go. Studiowałam to w jaki sposób poruszały się jego usta, długie rzęsy i piękne oczy. Mogłam patrzeć na niego całymi dniami.
Kiedy pielegniarka przekazała nam zdjęcie USG on tylko uśmiechnął się do niej i pociągnął mnie w stronę windy.
- Wszystko w porządku? - Zapytał gdy czekaliśmy na windę.
Skinełam głową podczas gdy chował zdjęcie do kieszeni. W rzeczywistości to było mi daleko od "wszystko okej".Serce waliło mi w piersi, ledwo co mogłam myśleć i wszystko co chciałam to pocałować go. Winda nadjechała, wsiedliśmy a Harry nacisnął guzik z napisem "pierwsze piętro".
Drzwi się zamknęły, puściłam rękę Harry'ego, złapałam go za kołnierz i pocałowałam. Był zaskoczony ale po krótkiej chwili oddał pocałunek.
Kiedy dotarliśmy na planowane miejsce puściłam go i odsunęłam się.
- Teraz jest bardziej niż w porządku - powiedziałam i wyszłam z windy.
On nadal stał w windzie.
- Idziesz - zapytałam unosząc brew.
Potrząsnął głową i tak jakby wyrwał się z transu.
Gdy wyszliśmy ze szpitala Harry owinął wokół mnie rękę i szedł pocierając mi palcami lekko bok tułowia.
- Gdzie są chłopcy? - Będąc na parkingu zapytałam go.
- Wrócili do domu. Chcesz tam pojechać?
- Jasne. Masz samochód?
- Nie, podwieźli mnie tylko i pojechali.
- Aww.. dobra to chodźmy.
Poszliśmy do mojego samochodu. Usiadłam po stronie kierowcy a Harry na miejscu pasażera.
- Wiesz jak dojechać do mojego domu?
- Nie, pokieruj mnie. Muszę się dowiedzieć jak skoro mam tam jeździć cały czas.
- Podoba mi się to zdanie. Skręć w prawo i jedź na wschód po autostradzie. - Uśmiechnął się a ja ruszyłam za jego instrukcjami.

- więc co musiałeś zrobić aby sie dostać do szpitala? - zapytałam patrząc na drogę.
- Powiedzmy, że cały zespół się o to postarał. Wszyscy wiedzieli jak bardzo chciałem być z tobą więc przekonaliśmy Simona aby przesunął wywiad na wcześniejszą godzinę.
- Można było?
- W pewnym sensie nie miał innego wyboru.
- Racjaa... Co Zayn robił w szpitalu?
- Okej to było tak.. Przekonaliśmy Simona aby przesunął wywiad mówiąc, że mamy ważną sprawę. Ponieważ był to duży wywiad to zajął on dużo czasu. Po nim od razu ruszyliśmy do szpitala, na oddział położniczy szukając ciebie. Więc w zasadzie wchodziliśmy do każdego pomieszczenia aby Cię znaleźć. - wyjaśnił na co roześmiałam się.
- Jak miło.. A co z Brendą?
- Aa to.. jak wczoraj wychodziłem od ciebie wziąłem od niej numer telefonu i dzisiaj wszystko wyjaśniłem.
- Dziękuję.. naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy, że byłeś tam ze mną.
- Dostanę nagrodę?
- Już dostałeś?
- Jeszcze raz?
- Zobaczymy..

Harry otworzył drzwi od domu i krzyknął na cały głos
- Jesteśmy w domu!
Jak na zawołanie wszyscy zbiegli do nas.
- MEGANN -Louis podbiegł mnie przytulić.
- Hej Louis.
- Hej, hej teraz moja kolej -Zayn powiedział odciągając Louis'a
- Dziękuję za znalezienie mnie Zayn.
- Przecież ja jestem AmaZayn co nie?
- Tak, oczywiście.
- Witaj kochanie jak się czujesz? - Liam zapytał mocno mnie przytulając.
- Dobrze, dziękuję.

Odsunęłam się od Liam'a i spojrzałam na nich. Wszyscy byli uśmiechnięci. Zrozumiała, że moje życie się zmienia.
- Dziękuję, że pomogliście dzisiaj Harry'emu dotrzeć do szpitala. Jestem wam coś winna.
-Wszystko dla ciebie kochanie - Louis powiedział
- Do usług -Niall sie uśmiechnął
- Nie ma za co, nie mogliśmy już patrzeć na tak zdenerwowanego Hazze -Liam powiedział klepiąc Harry'ego po plecach.
- Wystarczy, ze będziesz do mnie mówiła AmaZayn
- Zayn! - wszyscy krzyknęli na co Zayn uniósł ręce do góry w geście obronnym

Weszliśmy do pokoju, każdy usiadł na kanapie.
- Chcecie zobaczyć zdjęcie USG? - Harry zapytał wyciągając je z kieszeni.
- Pokaż nam! -Louis krzyknął wstając - Aww.. Jaki piękny boo bear - Westchnął
-Też chcemy zobaczyć - Niall powiedział
- Teraz moja kolej - Zayn dodał
- Chcę zobaczyć dziecko directionera - Liam pisnął na co wszyscy zamilkli
- Dziecko Directioner ? - Zapytałam unosząc brew
- Uhh nie podoba Ci się? - Liam zapytał zawstydzony
- Nie, nie. Uwielbiam to. Dziecko Directioner.. ciekawie - powiedziałam na co moja ręka bezwładnie położyła się na brzuchu.
Wszyscy byli zajęci oglądaniem zdjęcia. Harry wciągnął mnie na swoje kolana, owijając rękę wokół mojej tali.
- Spójrzcie.. Ci dwoje sie tulą - Niall powiedział na co ja z Harry'm zarumieniliśmy się.
- Słodko - Liam powiedział przytulając Zayn'a.
- A co ze mną? - Louis wydął wargi na co Harry się roześmiał
- Zawsze będziesz moim Boo bear'em - powiedziałam
- Megan, Harry płakał gdy zobaczył dziecko Directioner? - Niall zapytał
- Nie, nie ale był bardzo podekscytowany.
- Naprawdę? Zero łez? - Zayn był oszołomiony
- Naprawdę.
- Po raz pierwszy. - Liam skomentował
- Tak, on zazwyczaj bardzo emocjonalnie podchodzi do takich rzeczy - Louis wzruszył ramionami

Wstałam z kolan Harry'ego.
- Chłopcy, naprawdę chciałabym posiedzieć z wami dłużej ale muszę wracać do pracy -powiedziałam na co wszyscy jęknęli.
- Już? - Zayn zapytał
- Tak, muszę dokończyć projekty - powiedziałam
- W porządku - Niall powiedział poddając się.
- Uważaj na siebie okej? - Liam powiedział tuląc mnie
- Nie idź Megan - Louis powiedział
-Wrócę niedługo - Powiedziałam całując go w policzek.
- Trzymam Cię za słowo -Powiedział, uśmiechając się.

Harry wyciągnął do mnie rękę i razem wyszliśmy z domu.
- Odwieźć Cię?
- A co z moim samochodem?
- Możesz go odebrać innym razem, daje mi to pretekst, że będe mógł Cię jeszcze zobaczyć szybciej.
- Niee, nie chcę tego zrobić w taki sposób - powiedziałam mu odwracając sie w stronę samochodu.
- Ja nie mam nic przeciwko - zrobił minę szczeniaczka na co się roześmiałam
- Nie Harry! - powiedziałam
- Proszę..
-Nie - powiedziałam i pocałowałam go zanim wsiadłam do samochodu
- znajdę jakiś inny pretekst
-Jestem tego pewna.
Zamknęłam drzwi i wyjechałam z jego podwórka.
_______________________________________________
Hihi, dodaję rozdziałek.. Przepraszam, że tak późno <3

Czyta was tak dużo a tak mało z was komentuje :< Zależy nam na waszej opinii...komentujcie PLZ <3

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 8

Moje serce waliło jak oszalałe, kiedy Harry przystawił swoją twarz bliżej mojej. Tysiące myśli biegało po mojej głowie i nie byłam w stanie myśleć trzeźwo. Ale dwie z nich, z którymi biłam się najbardziej, dotyczyły tego, czy powinnam go pocałować, czy nie. Z jednej strony chciałam po prostu pochylić się i zapełnić tą przestrzeń, która była między nami, a później poczuć jego usta na moich. Mogłabym smakować jego oddechu na moim języku, niczego bardziej nie pragnęłam. Ale z drugiej strony wiedziałam, że nie mogę, to byłoby złe. Chłopcy znaczą "złe wieści" i "to trudna droga". Musiałam powstrzymać swoje serce.

Kiedy poczułam, że usta Harrego zaczynają zbliżać się do moich, usłyszeliśmy głosy na zewnątrz mojego biura i odskoczyliśmy od siebie, bojąc się, że ktoś może wejść.
- Nie wchodź tam! - usłyszałam Charlotte i uniosłam brew.
- Dlaczego nie? - zapytał drugi głos. Brenda? Co ona tam robiła?
- Harry Styles tam jest! - wyjaśniła Charlotte, cicho - tak się jej wydawało - na co ja z Harrym wymieniliśmy spojrzenia.
- Harry Styles? Co masz na myśli?
- Przysięgam, on tam jest. Przyszedł z dużą torbą jedzenia mówiąc, że musi dać ją Meg.
- Niemożliwe - mruknęła Brenda, nie wierząc Charlotte.
- Możliwe! Zastanawiam się co oni tam robią - mruknęła Charlotte ciszej, tak, że musiałam nadwyrężyć słuch, by dokładnie odebrać jej wypowiedź.

Między nami panowała kompletna cisza. Wymieniłam spojrzenie z Harrym, a na jego twarzy pojawił się wtedy diabelski uśmieszek, który trochę mnie przestraszył.
- Co? - szepnęłam do niego.
- Chcesz się z nimi trochę zabawić? - odszepnął, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Zabawić?
- Tak. Sprawić, żeby myślały, że my to robimy, a kiedy one wejdą i nam przeszkodzą, zdadzą sobie sprawę, że źle myślały, bo będziemy robić coś całkowicie niewinnego - wyjaśnił.
- Tak, to brzmi nieźle. Ale co jest totalnie niewinne, za to sprawi, żeby myślały, że dochodzimy? - zapytałam przechylając głowę na jedną stronę, zastanawiając się, co może planować.
- Więc.. mógłbym zrobić ci masaż, a ty mogłabyś jęczeć i mówić rzeczy, jakie się mówi podczas seksu ... - zaproponował i uniósł brwi.
- Okej, zróbmy to. Tak właściwie, to przydałby mi się masaż po tych długich godzinach siedzenia za biurkiem - powiedziałam odwracając się.

Jego ręce dotknęły moich ramion i zaczął je masować wraz z szyją. To sprawiło, że czułam się tak dobrze, że pozwoliłam cichemu jękowi wydobyć się z moich ust.
- Tak jest, bardziej, bardziej - zachęcałam Harrego. Stłumiłam śmiech.
- Naprawdę ci się to podoba, czyż nie? - zaśmiałam się i spojrzałam na niego.
- Potrzebuję trochę rozrywki. Daj mi więcej - zażądał, nacisnął mocniej na ramię. Głośny jęk wydobył się z moich ust i udało mi się tylko mruknąć:
- O mój Boże, Harry.
- Lubisz to? - zapytał ściskając mocniej sprawiając, że utonęłam w przyjemności.
- Tak Harry, właśnie tak, tutaj. O mój Boże - jęknęłam zagryzając wargę.

Harry zacisnął pięści i użył swoich kostek do ugniatania mięśni. To było tak cholernie przyjemne, że krzyknęłam: "Harry, czuję się tak dobrze!" trochę za głośno. Kontynuował masaż i dotarł do punktu, który wywołał u mnie głośniejszy krzyk: "Harry!"

W momencie, kiedy wykrzyczałam jego imię, drzwi otworzyły się gwałtownie i ujrzałam Brendę i Charlotte z uśmiechami od ucha do ucha. W momencie, kiedy zorientowały się, że nie robiliśmy z Harrym tego, o czym myślały, ich buzie szeroko się otworzyły. Spojrzały na nas gniewnym wzrokiem, jakoby zdały sobie sprawę, że zrobiliśmy sobie z nich żarty.
Brenda i Charlotte patrzyły raz na mnie, raz na Harrego, raz na mnie, raz na Harrego. Ich wytrzeszczone oczy ukazywały, że wciąż nie wierzyły, że my jednak nie uprawialiśmy seksu, w przeciwieństwie do dźwięków, jakie słyszały.
- Co ty tu robisz Brenda? - zapytałam przekrzywiając głowę na lewą stronę.
- My - my - my - my przepraszamy, że przeszkodziłyśmy, wyjdziemy już, kontynuujcie - Brenda szturchnęła Charlotte, która wciąż była w takim szoku, że nie mogła się poruszyć.

Harry i ja odczekaliśmy dziesięć sekund, aż nieco się oddalą a następnie wybuchliśmy śmiechem.
- Nieźle je nabraliśmy - powiedział Harry, śmiejąc się.
- Co nie? To znaczy, widziałeś ich twarze?
- Były zaskoczone, że weszły do nas i nie zastały tego, czego się spodziewały!
- To było świetne.
- Dokładnie - podsumował Harry i wstał. - Powinienem iść. Plus, wiem, że pewnie będą cię dręczyć pytaniami o to, co się właściwie wydarzyło, a ja nie chcę przy tym być - powiedział, na co kiwnęłam głową.
- Tak, to chyba najlepsze wyjście.
- Daj mi znać, jeżeli będziesz czegokolwiek potrzebować, ok? - dodał na koniec, po czym złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i niespodziewanie pocałował w skroń.
-O-o-kej - wymamrotałam, a on wyszedł.
Podeszłam do kanapy, na której siedzieliśmy 20 sekund wcześniej, a wtedy Brenda, Andrea i Charlotte wparowały do biura.
- Halo? A gdzie jakieś pukanie? - zapytałam.
- Gadaj! - krzyknęła Charlotte, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- O czym?
- Nie rób z nas idiotek. Powiedz nam o Harry Stylesie, wiemy, że coś się z nim wiąże.
- Coś innego niż zwykły obiad - wtrąciła się Brenda.

Wpatrywałam się w nie, zastanawiając się czy powinnam im powiedzieć całą prawdę. W końcu doszlam do wniosku, że to byłoby nie fair ukrywać to przed nimi, zwłaszcza, że Harry powiedział swoim chłopakom z zespołu, więc dlaczego ja nie miałabym powiedzieć im?
Westchnęłam i założyłam ręce na piersi. Zastanawiałam się od czego zacząć, aż w końcu doszłam do wniosku, że walnę prosto z mostu.
- Jestem w ciąży, a Harry Styles jest ojcem dziecka.
- JESTEŚ CO?! - wrzasnęła Charlotte.
- Kiedy to się stało? - zapytała Brenda nieco spokojniej.
- To dlatego zaprojektowałaś linię ciuchów dla matek w ciąży? - mruknęła Adrea biorąc moje projekty do rąk.
Westchnęłam, a one doszły do wniosku, że jest to odpowiedź na wszystkie trzy pytania.
- Tak, jestem w ciąży. Stało się to miesiąc temu, wtedy kiedy ja, Brenda i Charlotte poszłyśmy na imprezę do klubu i tam poznałam Harrego. Myśleliśmy, że to pierwszy i ostatni raz kiedy się widzimy, a tu jednak... i tak, to dlatego projektowałam linię dla ciężarnych.
- Wow, nie mogę w to uwierzyć - powiedziała Brenda, opadając na kanapę tuż koło mnie.
- Mnie też zajęło chwilę, żeby w to uwierzyć - westchnęłam.
- A co na to Harry? - Charlotte zapytała, na co Andrea wywróciła oczami.
- Przynosi jej jedzenie i robi jej masaże, więc jak myślisz?
- Na początku mi nie uwierzył, ale później doszedł do wniosku, że musi być odpowiedzialny i chce brać udział w życiu tego dziecka, a ja nie mam zamiaru go powstrzymywać.
- No.. to wyjaśnia wiele - tym razem to Brenda westchnęła i złapała mnie za rękę. - Ale cóż, chcę, żebyś wiedziała, że cokolwiek by się wydarzyło, jesteśmy tu dla ciebie i służymy pomocą.
- Tak, będziemy z tobą, by być pewnymi, że masz wszystko czego potrzebujesz, co wiąże się z tym, że Harry nie będzie musiał sprawować na problemów - powiedziała Charlotte na co się zaśmiałam.
- Ma dobre intencje - broniłam go.
- Ciągle nas wkurza. Strasznie się rządzi... - mruknęła Andrea, a na jej twarzy pojawił się grymas.
- Czasami może być wrzodem na tyłku, ale wiem, że troszczy się o mnie i o dziecko - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, ciesząc się, że moje przyjaciółki znają już całą prawdę i nie muszę nic przed nimi ukrywać.
- Więc.. Harry powiedział reszcie swojego zespołu? - spytała Brenda, a wszystkie oczy znów patrzyły na mnie.
- Tak, powiedział im ostatniej nocy kiedy przyjechaliśmy do jego domu - odpowiedziałam.
- Cholera, zostałaś u niego w domu?! Jak możesz być tak nieodpowiedzialna? Jak mogłaś tak narazić niebezpieczeństwo dziecka? - Charlotte wstała i zaczęła machać rękami z frustracją.
- O co ci chodzi? - zapytałam przekrzywiając głowę. Jak spanie w domu Harrego może zagrażać dziecku?
- Myślę, że chodzi jej o to, jak możesz wciąż uprawiać seks z Harrym, skoro masz w brzuchu dziecko? To jest dla niego złe - wtrąciła się Andrea.
- Seks z Harrym? Nie! On trzymał mnie tam trochę jak więźnia, bo chciał żebym odpoczęła po tym, jak pracowałam nad projektami prawie do jedenastej w nocy - wyjaśniłam, rozwiewając ich wątpliwości.
- Dzięki Bogu - odetchnęła Charlotte i opadła na kanapę.
- Więc poznałaś resztę chłopaków? - zapytała Brenda.
- Tak, nawet zapytali mnie, czy się do nich przeprowadzę, kiedy dowiedzieli się, że jestem w ciąży.
- I co na to odpowiedziałaś?
- Nie zgodziłam się. Jezuu, może i jest ojcem mojego dziecka, ale nie znam go wystarczająco dobrze, żeby z nim zamieszkiwać - wyjaśniłam.
Siedziałyśmy jeszcze przez chwilę patrząc się na siebie, ja tłumaczyłam im jeszcze rzeczy, których nie rozumiały. W końcu złapałam swoje portfolio i zaczęłam przeglądać projekty.
- A, dziewczyny - przypomniałam sobie. - Nie możecie tego nikomu powiedzieć, nie chcę, żeby ktoś się dowiedział i zepsuł Harremu reputację.
- No.. zachowanie Harrego nie było najlepsze, ale okej, nie powiemy nikomu - powiedziała Andrea, a ja uśmiechnęłam się.
- Grupowy uścisk! - krzyknęła Charlotte i rzuciła się na kanapę, a następnie wszystkie przytuliłyśmy się mocno i zaczęłyśmy się śmiać. W myślach dziękowałam Bogu za tak wspaniałe przyjaciółki. Ze ich wsparciem i Harrego wizja posiadania dziecka stawała się coraz jaśniejsza i jaśniejsza.
__________________________
Tydzień zleciał szybko. Ciężko pracowałam starając się zrobić ze swoich papierowych projektów prawdziwe ubrania. Można by myśleć, że ja, jako w miarę dobra projektantka mody nie będę miała żadnych problemów z szyciem, ale jednak to nieprawda. To było to, czego nienawidziłam najbardziej. W czasie kiedy wszystkim innym szło gładko jak po maśle, ja ślęczałam nad jednym fragmentem i robiłam błędy, których prawdopodobnie nie powinnam.
Wszyscy byli dla mnie bardzo mili i wspierający od kiedy powiedziałam im o tym, że jestem w ciąży. Dziewczyny pilnowały, żebym odpoczywała wtedy kiedy powinnam i jadła regularnie posiłki. Harry natomiast przychodził każdego wieczoru i przynosił mi obiad, oczywiście czekając, aż zjem wszystko. Charlotte i Andrea nie robiły już żadnych problemów. Czasami musiały znosić niegrzecznych ludzi, którzy widzieli wchodzącego Harrego, a potem wypytywali się w jakim celu się tu pojawił.

Jak każdego dnia tygodnia, Harry wszedł do mojego biura o ósmej wieczorem i przyniósł mi mój obiad. Tym razem postawił na moim biurku torbę z restauracji 'Nando's' i usiadł na kanapie czekając, aż skończę to co robiłam, zanim przyszedł. Kiedy skończyłam, wbiłam nitkę i nić w manekina, na którego szyłam akurat ubranie, usiadłam na kanapie koło Harrego.
- Co mamy dzisiaj na obiad? - zapytałam go otwierając torbę.
- Nandos. Uprzejmość Nialla.
- Świetnie, podziękuj mu ode mnie, proszę - uśmiechnęłam się i zaczęłam wyciągać jedzenie.
- Podziękuję. Jak ci idzie?
Nie odpowiedziałam nic, tylko pokazałam mu swoje palce, na których widoczne były małe dziurki, które porobiły mi się od pracowania igłą.
- Ałć, musi boleć - jęknął.
- Ej, jesteś jutro wolny? - zapytałam Harrego i spojrzałam na niego.
- Hmm.. musiałbym sprawdzić. A o co chodzi?
- Więc, zaplanowałam swoją pierwszą wizytę u lekarza jutro po południu. Pomyślałam, że może mógłbyś ze mną pójść, gdybyś miał czas? To znaczy, j-j-eśli chcesz - przeklęłam w myślach, że w ogóle mu zaproponowałam.
- Żartujesz? Oczywiście, że chcę tam być! Sprawdzę tylko, czy jestem jutro potrzebny w studiu. Poczekaj - powiedział i wyszedł z biura, by zadzwonić.

Siedziałam na kanapie i jadłam kurczaka, ale wciąż myślałam o jutrzejszej wizycie u lekarza, czym się niezmiernie stresowałam. Zwykle nie lubiłam chodzić sama do lekarzy i zawsze brałam kogoś ze sobą. Zazwyczaj była to Brenda albo Charlotte, ale tym razem, skoro Harry był ojcem dziecka, wydawało mi się najbardziej fair, żeby to on poszedł ze mną.

Harry wszedł z powrotem ze smutkiem na twarzy, a ja wiedziałam już co się święci. A raczej co się nie święci.
- Nie możesz iść ze mną .. - mruknęłam i spojrzałam na niego. Automatycznie straciłam apetyt. Szczerze mówiąc byłam zdziwiona, że aż tak się tym przejęłam. Naprawdę tak bardzo chciałam, żeby tam ze mną był?
- Strasznie mi przykro Meg - powiedział Harry i podszedł do kanapy, a następnie usiadł koło mnie.
- W porządku - odchrząknęłam i poczułam jak zaciska mi się gardło. Dlaczego do cholery płakałam? Głupie hormony.
- Naprawdę przepraszam... - mruknął i otoczył mnie ramieniem, po czym przycisnął mnie do siebie. Łza spłynęła mi po policzku, a ja szybko ją wytarłam. Nienawidziłam tego, jak hormony sprawiały, że płaczę o byle bzdetę. No bo serio, płakać o coś takiego?
- Nie płacz... - pogłaskał mnie po plecach.
- Głupie hormony - warknęłam, a on zachichotał.
- W porządku.
- Musisz być jutro w studiu? - zapytałam zmieniając temat.
- Nie, mamy jakiś wywiad dotyczący nowego albumu. Ale uwierz mi, wolałbym pójść z tobą na wizytę do lekarza.
- Wierzę ci.
- O której się to skończy mniej więcej? Może mógłbym po ciebie przyjechać, a ty byś mi o wszystkim opowiedział? - zaproponował i uśmiechnął się.
- To nie to samo...! - mruknęłam, a on odsunął się trochę ode mnie.
- Okej, okej, przepraszam - powiedział.
- To nie twoja wina... I myślę, że tak, możesz po mnie przyjechać. Około wpół do trzeciej - powiedziałam i pociągnęłam nosem.
- Dobrze, skarbie. Będę czekał na ciebie.
- Dziękuję.
Odsunęłam się od niego i kontynuowałam jedzenie kurczaka. Harry wpatrywał się we mnie.
- Masz kogoś z kim mogłabyś pójść?
- Mogłabym poprosić Brendę - powiedziałam i chwyciłam telefon, by do niej zadzwonić.

Wybrałam numer, a ona odebrała.
- Jak tam leci mamuśko? - zaśmiałam się.
- Hej, zastanawiam się, czy nie mogłabyś pójść jutro ze mną do lekarza na pierwszą wizytę?
- Nie powinnaś zapytać o to Harrego?
- Już to zrobiłam, ale ma jakiś wywiad i nie może.
- Ohh, rozumiem. Myślę, że mogę.
- Dziękuję kochanie - uśmiechnęłam się.
- Nie ma problemu. Wyślij mi sms'em detale. Do zobaczenia - powiedziała i rozłączyła się.
- Wszystko załatwione - powiedziałam Harremu odkładając telefon, zanim zabrałam się za kończenie jedzenia.
Byłam rozczarowana, że Harry nie mógł pójść ze mną na moją pierwszą wizytę u lekarza dotyczącą naszego dziecka. Ale myślę, że to jest jedna z tych negatywnych rzeczy, które spotykają cię, kiedy ojcem twojego dziecka jest jeden z członków najgorętszego zespołu na świecie.
_____________
Następnego ranka obudziłam się, wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się szykować. Założyłam biały top i brzoskwiniowe spodnie. Pomalowałam się a włosy lekko pokręciłam.
Zjadłam śniadanie i pojechałam prosto do szpitala. Umówiłam się tam z Brendą, bo doszłam do wniosku, że nie ma sensu, żeby przyjeżdżała do mnie, a potem do szpitala. Zaparkowałam samochód, weszłam do środka, wsiadłam do windy i nacisnęłam guzik właściwego piętra. Nienawidziłam pobytów w szpitalu, byłam wtedy smutna. Wszystkie ściany były w szarych kolorach, a na korytarzach panowała cisza. Nie było słychac nic oprócz dzwoniących telefonów na recepcji. Podeszłam do lady i podałam recepcjonistce moje nazwisko. Znalazła mnie na liście i powiadomiła, że Doktor Adams będzie mógł mnie za chwilę przyjąć.
- Dziękuję - odparłam i usiadłam na jednym z krzesełek.
Po chwili podeszłam do stolika gdzie leżały gazety dla matek w ciąży. Wzięłam jednak tą o modzie, usiadłam i zaczęłam ją przeglądać. Czekałam na Brendę, ale kiedy ujrzałam, że przede mną znajdują się jedynie dwie panie, zaczęłam się denerwować. Patrzyłam na windę i oczekiwałam, żeby wyszła z niej Brenda.
- Megan Philips - usłyszałam swoje nazwisko. Uśmiechnęła się do mnie. Wstałam i podążyłam za nią. Kiedy byłam już na odpowiednim "oddziale", napisałam sms'a do przyjaciółki "Brenda, gdzie jesteś? Zaraz wchodzę"

Usiadłam jeszcze na korytarzu i czekałam na lekarza. W końcu ujrzałam mężczyznę z dużym uśmiechem na twarzy, który spojrzał na swoją kartotekę i wyczytał moje nazwisko.
- Witaj Megan, jak się masz? Zapraszam.
- W porządku, dziękuję - uśmiechnęłam się.
- A gdzie tatuś dziecka?
- Nie mógł przyjść. Praca... - próbowałam nie zdradzić żadnych szczegółów, a on tylko kiwnął głową.
- Dobrze, więc zaczynamy?

Dr Adams zaczął coś notować w swoim zeszycie, kiedy drzwi energicznie się otworzyły. Spodziewałam się zobaczyć zdyszaną Brendę, ale zamiast niej, stał Zayn.
- Zayn? - powiedziałam marszcząc czoło.
Co on tutaj robi?

________________
Jak Wam się podoba?
Przy okazji, chciałam się przywitać.
Mam na imię Ada, mam 16 lat i mam tę przyjemność być pół-tłumaczką tego bloga :)
Od razu przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale rozdziały są mega długie (może jak się czyta to nie, ale do tłumaczenia tak :D), a wiecie, że jest szkoła i ciężko znaleźć czas. Tak czy siak, spróbuję się poprawić.
Mój twitter to @_Adriaanna_ i piszcie do mnie w razie jakichś zastrzeżeń :)

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 7

Siedzę w kuchni z najpopularniejszym zespołem na świecie, którzy proszą mnie abym się z nimi przeniosła. Każda normalna dziewczyna w tej chwili powiedziała by tak. Ale ja po prostu siedziałam patrząc na nich i mrugałam zawzięcie.
- Megan, to przeprowadzisz się do nas? - słowa weszły do mojego mózgu. Nie mogłam jednak odpowiedzieć.
Przeprowadzka z nimi, do nich? Wszyscy wstrzymali oddech, czekając na moją odpowiedź.
- Wszystko w porządku kochanie? - Louis zapytała a ja skinęłam głową.
Wreszcie gdy zdołałam ogarnąć co się właśnie stało mogłam im dać odpowiedź.
- Nie - powiedziałam na co spojrzeli na mnie z wielki oczami.
- Słucham? - Harry zapytał zdziwiony
- Nie, nie przeprowadzę się do was.
- Co? Dlaczego? - Zayn spytał
- Co masz namyśli mówiąc, że nie przeprowadzisz się? - Liam poprosił
Siedziałam i znów nie wiedziałam co zrobić. Harry smutny siedziała z twarzą w dłoniach.
- Chłopaki mogę zostać z Megan na kilka minut sami? - Powiedziała na co wszyscy wyszli z kuchni.
Harry odsunął krzesełko obok mnie i usiadł, patrząc mi prosto w oczy. Miał takie śliczne, zielone oczka.
- Powiedz mi dlaczego nie chcesz poruszać się z nami? - zapytał łagodnie...
Musiałam użyć odpowiednich słów.
- Nie znam was na tyle dobrze abym z wami zamieszkała.
- Co to znaczy, że nie znasz nas na tyle dobrze? Wiesz o nas bardzo dużo.
- Nie. Poznałam Cię w klubie, na litość boską. Raz uprawialiśmy sex a później spotkaliśmy się miesiąc po tym zdarzeniu. Dowiedziałeś się, że będziesz ojcem. Pomyślałeś o mnie bardzo złe rzeczy. Następnie zawiozłeś mnie do szpitala, porwałeś i zabrałeś do studia. Kolejnego dnia ponownie mnie porwałeś i zamknąłeś u siebie w domu. Obudziłam się z tobą, nagim w łóżku a teraz chcesz abym była wszędzie tam gdzie ty. Tak więc nie znam Cie na tyle dobrze abym z tobą mieszkała.
- Chcę tylko mieć na ciebie oko... Upewnić się, że Ci niczego nie brakuje.
Zaczął chodzić w tą i z powrotem.
- Nie Harry - powiedziałam na co stanął w miejscu.
- Co to znaczy, że nic o mnie nie wiesz? Masz wszystko opisane w gazetach. - powiedział a ja przwróciłam oczami.
- Koleś wierz mi lub nie, nie jestem już szaloną nastolatką, która czyta o tobie w gazetach.
- Racja... nie wiedziałaś kim jestem jak się spotkaliśmy.
- Dokładnie.
- Więc co chcesz wiedzieć o mnie? - Harry zapytał siadając na krześle.
- Co? Nie będziemy teraz grać w dwadzieścia pytań.
- Mówiłaś, że chcesz mnie lepiej poznać.
- Spędzać z tobą więcej czasu a nie być porywana i przyprowadzana do dziwnych miejsc - powiedziałam przewracając oczami.
- Dobrze, możemy zacząć dzisiaj?
- Nie.
- Myślałem, że chcesz mnie lepiej poznać?
- Muszę pracować kretynie. Będę zajęta aż do pokazu.
- Co?! To dwa tygodnie!
- Musisz przetrwać - wstałam i podeszłam do drzwi od kuchni.
W chwili gdy je otworzyłam do środka wpadł Niall, Liam, Zayn i Louis. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Aww no Megan. Proszę wprowadź się do nas - Louis powiedział
- Tak, ja naprawdę Cię lubię - Zayn dodał
- Jesteś pierwszą dziewczyną, którą Harry przyprowadził. My Cię naprawdę lubimy! - Liam starał się mnie przekonać.
- Będę się z tobą dzielił jedzeniem - Niall zaoferował no co pokręciłam głową.
- Przepraszam... Muszę wracać do mojego butiku i zacząć pracę nad projektami. - odkąd wpadł mi pomysł na linię macierzyńską w głowie miałam pełno pomysłów
- Jak wrócisz do butiku? - Liam zapytał zaniepokojony
- Wezmę taksówkę albo coś... - zapewniłam go
- Nie, nie! Ja cię odwiozę - Harry powiedział podchodząc do mnie
- Poważnie? Koleś przecież jesteś w bokserkach - powiedziałam a chłopcy zaczęli się śmiać.
- Daj mi minutę - powiedział wchodząc po schodach.
Stałam i czekałam na Harry'ego. Po pięciu minutach zbiegł ze schodów ubrany w koszulce z rysunkiem, czarnych spodniach i białych Convers'ach.
- Gotowa do pracy? - zapytał stojąc przede mną.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko podeszłam do drzwi.
- Do zobaczenia chłopcy.
- Pa Megan - Louis powiedział wesoły
- Harry, traktuj ją dobrze - pogroził Zayn
- Zmień zdanie o przeprowadzce - Niall dodał
Podeszłam do samochodu, Harry otworzył mi drzwi. Wsiadłam a on podbiegł od strony kierowcy. Ruszyliśmy.
- Wiesz co? Możesz mnie zawieść do domu proszę? - zapytałam go po pięciu minutach ciszy między nami
- CO? Myślałem, że chcesz popracować nad projektami?
- Tak ale najpierw chce się przebrać. Co ludzie pomyślą gdy pojawię się w tych samych ciuchach co wczoraj. Jestem projektantką mody, nie mogę tak. - Powiedziałam na co skinął głową.
- Oczywiście, racja. Poczekam i zawiozę Cię do butiku.
- W porządku mogę pojechać sama.
- Na pewno?
- Wszystko będzie dobrze... - przewróciłam oczami.
Podjechaliśmy pod dom i Harry zgasił samochód. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
- Możemy zjeść dzisiaj kolację? - Harry zapytał gdy odpinałam pas.
- Chciałabym... ale będe zajęta, muszę projektować. Może innym razem okej? - powiedziałam patrząc na niego. Widziałam jak mina mu sie psuje.
- Okej - powiedział cicho. Poczułam się źle ale jakoś dałam radę wysiąść z samochodu.
- Dziękuję za podwiezienie. Do zobaczenia! - Powiedziałam i podeszłam do drzwi mieszkania.
W chwili gdy je zamknęłam słyszałam jak samochód rusza. Oparłam głowę o framugę drzwi. Co za poranek! Najpierw obudziłam się z nagim Harry'm a następnie siedziałam w kuchni z piątką chłopców, którzy chcą abym się do nich wprowadziła a teraz odrzuciłam propozycję 'randki', którą mi zaproponował.
Westchnęłam i rzuciłam torebkę na ziemię przed ruszeniem do pokoju. Położyłam sie na łóżku... nie było tak wygodne jak jego.
Wstałam i zaczęłam się przygotowywać. Zdecydowałam się na sukienkę w kwiatki ponieważ mam już problemy z zapięciem spodni. Spięłam włosy i pomalowałam się.
Gdy byłam gotowa ruszyłam do mojego samochodu.
Przyjechałam do sklepu i przywitałam Charlotte i Andreę wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Dzień dobry - krzyknęłam.
- Dobry! Jesteś w dobrym humorze - zauważyła Andrea.
- Dzień dobry. Tak, chyba w zbyt dobrym - odezwała się Charlotte, po czym zaczęła przyglądać mi się uważnie, jakby chciała wyczytać coś z mojej twarzy.
- Przestań się tak na mnie patrzeć - powiedziałam do niej i odwróciłam się.
- Hmm.. albo uprawiałaś seks ostatniej nocy, albo masz nam do powiedzenia coś świetnego.
- Uprawiałaś seks ostatniej nocy? - Adrea zapytała mnie i wytrzeszczyła oczy.
- Nie. Jezuu. Czy seks to jedyna rzecz, która sprawia, że jestem w dobrym humorze? Nie, czekajcie. Nie odpowiadajcie na to - powiedziałam zanim machnęłam rękoma i poszłam do swojego biura.

Biuro było wciąż takie, jakim je zostawiłam poprzedniej nocy. Po całym pomieszczeniu walały się kartki z projektami. Odłożyłam torebkę na stolik i zaczęłam je zbierać. Kiedy udało mi się mniej więcej wszystko ogarnąć, usiadłam na krzesełku, wyciągnęłam nową kartkę i zaczęłam projektować nowe ubrania, tym razem z linii dla kobiet w ciąży. Dałam tam trochę mojego stylu, myśląc, w co wciąż chciałabym się ubierać, pomimo, że jestem w ciąży. Zwykle widywałam kobiety ubrane w okropne ciuchy, tylko dlatego, że takie pasowały na ich rozmiar. Zaprojektowałam dużo sukienek, bo są najłatwiejsze do założenia. Oprócz tego spodnie z elastyczną gumką, by były wygodne do noszenia.

Siedziałam tam, moje ręce wciąż pracowały. Kolorowałam projekty i wyszły dokładnie tak, jak sobie je wymarzyłam. Chciałam skończyć rysowanie jeszcze tego samego dnia, by móc zacząć je szyć następnego dnia.
__________________________

Siedziałam w biurze, jedyne światło jakie miałam pochodziło z małej lampki, ponieważ słońce już zaszło. Nie chciało mi się odrywać od pracy i zapalać większego światła. Skupiłam się na doborze kolorów zastanawiając się przy okazji, czy wszystko do siebie pasuje.
Burczało mi w brzuchu, ale ignorowałam to. Nie miałam czasu, żeby iść kupić coś do jedzenia, czy tym bardziej jeść. Za bardzo się wkręciłam w pracę. Charlotte i Andrea wiedziały, że właśnie tak jest, kiedy zaczynam projektować i wiedziały, żeby nie przeszkadzać mi w tym czasie. Wiedziały, że muszą zostawić mnie samą, a mogą przyjść jedynie wtedy, kiedy zdarzy się jakiś nagły wypadek w sklepie. Było w pół do dziewiątej, a ja pracowałam nad swoim przedostatnim projektem i nie chciałam przerywać, skoro byłam już tak blisko końca. Właśnie wtedy, kiedy wybierałam kolor dla kwiatka usłyszałam głosy za drzwiami.
- Proszę pana, nie może pan tam wejść - powiedziała Charlotte.
- Czy ty wiesz kim jestem? - głęboki, zachrypnięty głos zapytał.
- Panie Styles, proszę, Pani Philips jest teraz bardzo zajęta. Jestem pewna, że może pan przyjść zobaczyć się z nią kiedy indziej - wtrąciła się Andrea.
Uniosłam głowę, kiedy tylko usłyszałam "Panie Styles", na co jęknęłam zastanawiając się, po co przyszedł. Próbowałam dokończyć kolorowanie projektu licząc, że Charlotte i Andrea same to załatwią. Jednak po upływie kilkunastu minut zaczęłam się denerwować, gdyż kłótnia, która rozgrywała się za drzwiami mojego biura nie pozwalała mi się skoncentrować.
- Panie Styles, nic pan nie rozumie, Pani Philips jest bardzo - zaczeła Andrea, ale Harry przerwał jej.
- Wiem, że jest teraz bardzo zajęta. Projektuje linię ubrań na nadchodzący pokaz, zgadza się? 
- Tak, proszę pana - odpowiedziała Andrea, a ja odłożyłam ołówek.
- Ja po prostu chcę jej dać obiad - mruknął Harry, a ja wywróciłam oczami. Serio?
- Ale - Andrea próbowała go przekonać.
- Dopóki nie powiecie mi szczerze, że jadła obiad, a wy widziałyście to na własne oczy, nie opuszczę tego pomieszczenia. Jeśli nie, chcę go jej dać - powiedział stanowczo Harry, na co westchnęłam, wstałam od biurka i udałam się w stronę drzwi. 
- Ale proszę pana, Pani Philips nie lubi kiedy się jej przeszkadza w czasie projektowania i sama pomija jedzenie posiłków w tym czasie - Andrea znów zaczęła tłumaczyć Harry'emu moje zasady.
- Najwyraźniej nie wiesz, jak bardzo delikatna jest teraz. Musi jeść - powiedział, a wtedy drzwi otworzyły się sprawiając, że zachwiałam się na nogach. 
Harry złapał mnie za nadgarstek, jednocześnie ratując przed upadkiem. Szybko oprzytomniałam, zdając sobie sprawę, że Andrea tam stoi.
- W porządku Andrea, dam sobie z nim radę - powiedziałam do niej, na co ona kiwnęła głową i ruszyła przed siebie.
- Przepraszam - mruknął Harry, kiedy zamknęłam za nami drzwi.
- Przepraszasz za co? Za to, że prawie mnie przewróciłeś poprzez zbyt gwałtowne otwarcie drzwi, czy za to, że nękasz moich pracowników?
- Za to, że prawie się przeze mnie przewróciłaś. Te dwie dziewczyny mnie wkurzają - odpowiedział, po czym odłożył torbę z jedzeniem na stół i usiadł na kanapie.
- Po prostu wykonują swoją pracę - wymamrotałam siadając do biurka i łapiąc ołówek z powrotem w dłoń. 
- Nie masz zamiaru zjeść? - zapytał nieco zraniony, że nie chcę zjeść tego co kupił.
Czułam zapach jedzenia i jeszcze bardziej zaczęło mi burczeć w brzuchu, ale zignorowałam to. 
- Później. Pozwól mi to skończyć - powiedziałam, na co westchnął. Kontynuowałam malowanie, a on siedział na kanapie i bacznie mi się przyglądał. Mnie i mojej pracy.
Starałam się jak najbardziej mogłam, żeby go ignorować, ale nieco mnie rozpraszał.
- Nie musisz tutaj siedzieć, wiesz o tym? Zjem jak skończę. Obiecuję.
- Nie obchodzi mnie czekanie, chcę widzieć, że jesz to - odparł na co wywróciłam oczami.
- Jak chcesz.
Kontynuowałam pracę nad ostatnim projektem, projektując koszulkę dla pani z naprawdę dużym brzuchem. Kiedy już byłam wystarczająco zadowolona ze szkicu, musiałam wybrać kolory. Spojrzałam na pudełko kolorów jakie miałam przed sobą, ale nie mogłam się zdecydować na żadne konkretne. Westchnęłam, marszcząc nos i oparłam tył głowy o oparcie krzesełka.
- Skończyłaś? - zapytał Harry.
- Nie, wciąż nie mam wybranych kolorów, nie mogę się zdecydować - odpowiedziałam i opuściłam głowę tak, że znów patrzyłam na szkic.
- Może ja będę mógł pomóc? Może podejdziesz i podzielisz się ze mną swoimi pomysłami?
- Okej - westchnęłam, zgarniając kolory, które najbardziej mi się podobały i podeszłam do niego.
Usiadłam tuż obok i pokazałam mu te, które wybrałam.
- Podoba mi się ten kolor, ale wydaje mi się taki dziwaczny.
- Hmm.. To prawda. A co powiesz na ten i na ten? - wskazał na różowy i turkusowy kolor.
- Tak.. są fajne, podobają mi się.. Dzięki - powiedziałam i odwróciłam głowę, by uśmiechnąć się do niego. Ale kiedy to zrobiłam, wystraszyłam się nieco, bo moja twarz była tak blisko jego. Spojrzałam w jego głębokie, zielone oczy, głośno przełknęłam ślinę i szybko wróciłam do swojego biurka, by kontynuować pracę. Jednak kolorując projekt tymi barwami, które wskazał, czułam motyle w brzuchu i nie mogłam się skoncentrować. Nagle usłyszałam szelest papierowej torby i zauważyłam, że Harry otwiera jedzenie.
- Harry, nie skończyłam, nie będę jeszcze jadła.
- Wiem - odpowiedział i kontynuował otwieranie. 
- To dlaczego to otwierasz? 
- Ponieważ mam zamiar cię nakarmić. Mam nadzieję, że lubisz chińszczyznę?
- Co? - zapytałam i spojrzałam na niego i ujrzałam łyżkę z kluskami naprzeciwko mojej twarzy.
- Aaa - mruknął Harry, trzymając łyżkę przy moich ustach.
Nie dałam rady i otworzyłam buzię, na co Harry włożył do niej łyżkę. Przeżułam kluski i przełknęłam gładko.
- Jakie to pyszne! Skąd to jest? - zapytałam i spojrzałam na projekty.
- Miejsce blisko mnie. Możemy iść tam kiedyś na obiad - odpowiedział, a ja wyczułam radość, z tego, że smakowało mi to, co kupił. Uśmiechnął się.
Siedzieliśmy razem, ja pracowałam ciężko, a on karmił mnie. W końcu dokończyłam ostatni projekt i wykrzyczałam:
- Skończyłam! Skończyłam całą kolekcję! - uśmiechnęłam się szeroko. 
Byłam tak szczęśliwa, że zarzuciłam swoje ręce na Harry'ego, oplotłam jego szyję swoimi dłońmi i przytuliłam go mocno. Mogę powiedzieć, że był zaskoczony i doszłam do wniosku, że to nie był dobry pomysł. Chciałam go puścić, ale on objął mnie ramieniem i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Odsunęłam się trochę od niego i zauważyłam, że wpatruje się prosto we mnie, tak głęboko, jak gdyby umiał wyczytać co gra w mojej duszy. Przesunął ręką po mojej twarzy i odgarnął włosy, które spadły mi na twarz. Spojrzał na moje usta i zaczął przysuwać się coraz bardziej. Byłam sparaliżowana, nie wiedząc, co powinnam zrobić. Moje oczy otworzyły się szeroko, kiedy dzieliły nas jedynie milimetry. Powinnam była to robić? Czy on naprawdę zamierza mnie pocałować? Dlaczego moje serce tak szybko bije?
____________________________________________

Od tego rozdziału na zmianę rozdziały będę dodawała z nową tłumaczką:) : @_Adriaanna_
Komentujcie <333

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 6

- Dokąd mnie zabierasz?
- Do domu.
- Mój dom jest w drugą stronę. - powiedział patrząc na niego.
- Pozwól mi jeszcze raz, do mojego domu - powiedział odwracając się do mnie.
- Dlaczego do cholery zabierasz mnie do swojego domu? Wszystkie moje rzeczy są u mnie!
- Zabieram Cię do siebie ponieważ wiem, że nie odpoczywałabyś u siebie. A gdy zabieram Cię do mnie to mam pewność, że to zrobisz. Nie będziesz mogła projektować, ponieważ się zrelaksujesz.
- Ale pokaz mody... - jęknęłam
- Cii - Harry uciszył mnie.

Siedziałam na swoim miejscu odwrócona do okna. Nie chciałam na niego teraz patrzeć. Ja on śmie mi to robić? Tylko dlatego, że jest ojcem mojego dziecka nie może mnie trzymać w niewoli u siebie w domu. Ja mam coś do zrobienia.
Nie chciałam z nim gadać. W końcu zatrzymaliśmy się przy dużym, białym domu a wokół niego stały cztery czarne samochody, który były zaparkowane obok dużej fontanny.
Harry zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Otworzył mi drzwi a ja ani drgnęłam. Może gdy nic nie zrobię odwiezie mnie do domu.
Stał tak chwilę patrząc na mnie w ciszy.
- Zamierzasz wyjść z samochodu?
- Nie.
- Dobrze - Powiedział zamykając za sobą drzwi i odszedł, zamykając samochód.
- Co ty robisz?! Wróć tu! - krzyknęłam uderzając dłonią w szybę, obserwując jak odchodził w stronę domu.
Harry odwrócił się i ruszył z powrotem w moją stronę. Otworzył mi drzwi.
- Czy tym razem zamierzasz wyjść? Jeśli nie możesz zostać tutaj.
- Okej - powiedziałam odpinając pas.
- No chodź - Powiedział pomagając mi wygramolić się z auta.
W drodze do drzwi spoglądałam ukradkiem na Harry'ego. Dlaczego był taki upierdliwy? W jednej chwili taki miły, pomocny a w drugiej zamyka mnie w samochodzie!
Dotarliśmy do drzwi i Harry je otworzył\ pozwalając mi wejść pierwszej.
- Jesteśmy w domu! - Harry krzyknął.
Rozejrzałam się po przestronnym, dużym pomieszczeniu. Był naprawdę uroczy w środku jak i na zewnątrz.
- My? kto my? - słyszałam czyjś głos.
- Być może to jeden z jego strzałów?
- Wątpię - powiedział ktoś inny.
- Wiesz jaki Harry jest... - ucichł.
Stałam wpatrując się jak Liam, Louis, Niall i Zayn wyszli z salonu i stanęli naprzeciwko nas. Wszyscy się uśmiechnęli gdy mnie zobaczyli.
- Hej chłopcy - powiedziałam przytulając każdego z osobna.
- Megannnn! - Louis krzyknął.
- Co ty tu robisz? - Liam zapytał
- Harry mnie porwał - powiedziała wskazując ma Harry'ego.
- Znowu? - Niall zapytał unosząc brwi.
- Co masz na myśli mówiąc'znowu'? - Harry się odezwał.
- Cóż to raczej oczywiste, że ostatnio też ją zabrałeś wbrew jej woli... - Zayn powiedział przewracając oczami.
- No tak, na litość boską przecież była w piżamie - Louis dodał chichocząc a ja zaczerwieniłam się ze wstydu.
- No cóż tak czy inaczej miałem dobre intencje - Harry powiedział
- Od kiedy to porywa się osoby z dobrych intencji? - Liam zapytał
- Zrozumiesz kiedy poznasz sytuację - Harry powiedział grzebiąc w kieszeniach.
- Więc, pomóż nam to zrozumieć - Niall powiedział mrugając do mnie.
- Tak mamy dużo czasu - Zayn powiedział podnosząc głos aby Harry na niego spojrzał
- Macie coś na rzeczy - Liam dodał
- Tak skoro przywiozłeś ją tutaj w nocy - Powiedział Louis
- Szczerze mówiąc nie jestem zaskoczony - Niall wyszeptał do Zayn'a.
- Tak ale jest jego pierwszą dziewczyną, którą przyprowadził do nas dwa razy. Musi być wyjątkowa.
- Czekamy... - Louis ponaglał
- No coż... - Harry zaczął mówić
- No śmiało mów.
- Megan jest... specjalna - Harry powiedział zamykając oczy.
- Specjalna? W jaki sposób? - Zayn zakwestionował a Harry zmrużył na niego oczy.
Ona jest... Ona...
- No wypluj to w końcu - Niall powiedział zdenerwowany
- Ona jest w ciąży Okej! Jest matką mojego dziecka! Jesteś teraz szczęśliwi? - Harry powiedział i spojrzał na wszystkich.
Wszyscy siedzieli w szoku. Patrzyłam na nich, zastanawiając się co się teraz dzieje w ich głowach.Nie będą mnie już teraz lubili odkąd znają prawdę? Wywnioskują, że to tylko dla kasy i sławy z nim jestem.
Czy będą mnie oceniać i mówić o mnie, że jestem dziwką?
Stałam czekając na ich jakąkolwiek odpowiedź ale nadal panowała głucha cisza. Spojrzałam na Harry'ego a on tylko pokręcił do mnie głową jakby chciał mi powiedzieć abym się nie martwiła. Zrobiłam w jego kierunku krok ale potknęłam się o własne stopy. Harry złapał mnie a reszta zespołu krzyknęła "Uważaj"!
- Nie jesteście w szoku? - zapytałam ich.
- Jesteśmy w szoku bo to się naprawdę dzieje... - Zayn skomentował
- Zawsze myślałem, że Harry kończy pukać i tyle. - Liam powiedział
- Ale my nie myślimy, że to się naprawdę stało - Niall dodał
- Dobrze wiedzieć - Powiedziałam - Louis? - zwróciłam się do niego na co on podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Oh Kochanie... - powiedział podchodząc do mnie zamykając w uścisku.
- Co ja zrobiłam?
- Nie nic... Po prostu nie mogę sobie teraz wyobrazić jak to musi być dla ciebie cięzkie - powiedział pocierając mi plecy
- Jest w porządku. Chociaż Harry wariuje z małych rzeczy... - wymamrotałam na co Louis odsunął się ode mnie.
- Co?
- Harry martwi się o rzeczy najmniej istotne - powiedziałam przewracając oczami.
- To dlatego, ze tu jesteś?
- Mówiłem Ci, że mam dobre intencję - Harry wymamrotał do siebie
- Wyjaśnij - Zayn zażądał
- Dobra. Poszedłem do butiku i zastałem ją w biurze otoczoną stosem pozgniatanych kartek. Powiedziała, ze nie spocznie dopóki nie zaprojektuje kolekcji na pokaz mody, który się zbliża. Postanowiłem więc zabrać ją tutaj bo przynajmniej będę miał pewność, że odpocznie a nie wróci do projektowania. - Harry wyjaśnił na co przewróciłam oczami.
- Ale ja mam pokaz mody! - krzyknęłam na co wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Musisz odpoczywać - Liam powiedział
- Nie możesz się stresować.
- Pomyśl o dziecku! - Louis krzyknął
- Dobra, dobra, dobra! Jezu... - Poddałam się rzucając dłonie w górę z frustracji.
- Dzięki Chłopcy - Harry powiedział idąc za mną w stronę schodów
- Dobranoc - krzyknęłam
- Dobranoc
Harry zaprowadził mnie na górę i ruszył prosto korytarzem. Zatrzymał się przy trzecich drzwiach po lewej stronie i je otworzył. Weszłam do środka i byłam zaskoczona. Wnętrze wyglądało niesamowicie. Pokój był biały. Po środku stało łóżko a w jego nogach kanapa. Meble były lekko brązowe.
- To jest mój pokój.
- Twój pokój? Nie powinnam spać w salonie albo pokoju gościnnym?
- Nie... tam jest brudno.
Wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku. Było miękkie a pościel pięknie pachniała. Odchyliłam jej kawałek i już chciałam się położyć ale Harry mi przeszkodził.
- Hej, hej, hej najpierw prysznic. - podał mi swoją czystą koszule.
Wstałam i ruszyłam...
- Um... Harry a co z moją bielizną?
- Cóż... możesz mieć to co masz teraz na sobie albo nic. Jak wolisz.
- Zboczeniec.
- Przecież i tak Cię widziałem nago.
- Dobra... - powiedziałam odwracając się i szukając łazienki.
- Łazienka jest po lewej stronie - udałam się we wskazanym kierunku.
Weszłam do środka i otworzyłam usta z wrażenia. Jego łazienka była tak wielka jak mój pokój. Otrząsnęłam się, rozebrałam i weszłam pod prysznic.
Po kąpieli założyłam na siebie dzisiejszą bieliznę, koszulę Harry'ego, która sięgała mi do połowy ud. Włosy owinęłam ręcznikiem i byłam gotowa.
Gdy weszłam do pokoju Harry'ego on stał przy łóżku.
- Co robisz? zapytałam go
- Próbuję to ułożyć tak aby było Ci wygodnie.
- Racja - powiedziałam przewracając oczami.
- Teraz idź spać. - powiedział odwracając się w moją stronę.
Jego wzrok powędrował na moje nogi.
Zignorowałam go, ściągnęłam ręcznik z włosów i weszłam do łóżka. Gdy już miałam się ułożyć Harry się odezwał.
- Jak możesz spać z mokrymi włosami? Wstawaj! - usiadłam na łóżku a Harry ruszył do łazienki.
Wrócił z suszarką do włosów. Usiadł za mną i rozczesał mi włosy. Uruchomi suszarkę i zaczął suszyć moje włosy. Był przy tym taki delikatny.

Obudziłam się dosyć wcześnie. Ummm było mi bardzo wygodnie i ciepło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam czyjąś klatkę piersiową. Spojrzałam w górę i ujrzałam tam Harry'ego. Próbowałam się wyślizgnąć z jego uścisku ale on jeszcze mocniej mnie otulił. Westchnęłam i wpatrywałam się w jego tatuaże. Nagle mój żołądek głośno zaburczał przez co Harry zaczął otwierać powoli oczy. W chwili gdy zorientował się, że mnie mocno trzyma odsunął się i mnie wypuścił z rąk.
- Przepraszam.
- W porządku. Dzień dobry.
- Dzień dobry - powiedział uśmiechając się.
- Dziękuję, że wysuszyłeś mi wczoraj włosy.
- Nie ma za co.
Przeciągnął się i wstał.
- Dlaczego do cholery ty jesteś nagi? - krzyknęłam zakrywając oczy.
- Co>
- Dlaczego jesteś nagi?
- Ja tak zawsze śpię.
- Jak mogłeś spać nago wiedząc, że jestem w twoim łóżku?
- ehh ... - założył w pośpiechu na siebie bokserki. - Chodźmy na śniadanie.
Weszliśmy do kuchni, w której reszta zespołu już siedziała. Harry odsunął mi krzesełko i usiadł obok mnie.
- Na co masz ochotę? - zapytał pokazując na stół
- Um.. jajka mogą być?
Nałożyłam sobie jajka i tosty na talerz.
Jedliśmy w ciszy.
- Więc, jak spałaś Megan? - Liam zapytał
-Dobrze dziękuję.
- Mówiłem wam, że mój plan zadziała - Harry powiedział dumny
- Nie próbowała pracować w nocy - Zayn zapytał
- Nie.
- Spała? - Louis zapytał
- Jak dziecko. - Harry powiedział uśmiechając się.
- Musiała być naprawdę zmęczona albo łóżko Harolda jest zbyt wygodne - Niall powiedział z pełną buzią.
- Chłopcy chcę coś z wami omówić... - Harry przestał mówić i spojrzał na mnie.
- To ja pójde się odświeżyć - powiedziałam i ruszyłam w kierunku łazienki.
Umyłam zęby, wykąpałam sie i ubrałam. Miałam mały problem z zapięciem spodni, ponieważ były lekko za ciasne.
Właśnie wtedy do głowy wpadł mi świetny pomysł. Może powinnam zaprojektować linię macierzyńską? Wygodne ale i też modne ubrania dla kobiet w ciąży?
Z uśmiechem na twarzy wbiegłam do kuchni.
- Mam świetny pomysł na mój pokaz mody!
- To świetnie! - Harry powiedział wstając i odsuwając dla mnie ponownie krzesło abym usiadła. - Ale my chcielibyśmy Cię zapytać o coś pierwsi.
- Megan przeprowadzisz się do nas?
___________________________________________
Mam kłopoty z komputerem i obawiam się, że kolejny rozdział dodam dopiero za tydzień :c

No i jak podoba wam się? :D
KOMENTUJCIE ! PLZ <3333333